Ryciny przedstawiają rodzaje stosowanych tortur.
(fot. 2M Artstudio )
- Czterema końmi ciało na cztery części roztargane, a obrzydłe trupa ćwierci na proch na stosie drzew spalone zostaną, na koniec proch, w działo nabity, wystrzał po powietrzu rozproszy - to fragment opisu tort zastosowanych wobec Michała Piekarskiego herbu Topór. W 1620 r. dokonał nieudanego zamachu na króla Zygmunta III Wazę. A cytowany opis mówi o tym jaka spotkała go za to kara.
To tylko jeden z przykładów ludzkiego okrucieństwa. Narzędzia stosowane podczas tortur pokazało Pomorskie Stowarzyszenie Słowian i Wikingów na otwartej ostatnio wystawie w Pałacu Biskupim w Kamieniu Pomorskim. Będzie można ją oglądać do 30 września od poniedziałku do soboty w godzinach 10-17.
- Przygotowanie wystawy zajęło nam ponad pół roku - mówi Wojciech Celiński, prezes stowarzyszenia. - Mówię tu zarówno o merytorycznym przygotowaniu, jak i budowie tych narzędzi.
Wystawę przygotowano przy współpracy z Muzeum Historii Ziemi Kamieńskiej.
Okazuje się, że pomysłowość naszych przodków nie znalazła granic. Stosowana przez nich, jak byśmy to dziś nazwali, resocjalizacja z pewnością była bardziej skuteczna, niż dzisiejsze więzienia. W Pałacu Biskupim można zobaczyć Dziewicę Norymberską, gilotynę, Madejowe Łoże, Krzesło Czarownicy, Kołyskę Judasza, Maski Hańby, Pasy Cnoty i wiele innych.
- Jedną z tortur hańby był Krzyż Judasza - opowiada Tomasz Andrzejewski, członek stowarzyszenia. - Przykutemu do siedziska delikwentowi zakładano na twarz żelazną maskę. Zapinano go łańcuchami na kształt krzyża, stąd nazwa.
Ciekawą rzecz opowiada też o palu, na który wbijano skazańców. Jak się okazuje, wcale nie był tak gruby, jak to można było zobaczyć na filmie Pan Wołodyjowski.
- Miał grubość mniej więcej ludzkiej pieści - tłumaczy Tomasz Andrzejewski. - Wbijano go w odbyt jedynie na długość około 30-40 centymetrów. Gdy postawiono pal, dalej grawitacja robiła swoje. Pal pod wpływem ciężaru ciała wbijał się stopniowo, aż wyszedł, przy dobrze przygotowanej egzekucji, w okolicach szyi lub jamy ustnej.
Innym narzędziem tortur było "1000 nacięć". Skazańca przykuwano do ławy, ręce skuwano nad głową, a na szyję zakładano średniowieczne kajdany zwane kuną. Do nóg podwieszano kamień o ciężarze około 30-40 kg. Tak przygotowany skazaniec poddawany był torturom.
- Kat miał kosz, a w nim szpikulce z różnymi nazwami. Wyciągał je na chybił trafił. Gdy trafił się z nazwę "noga", to nacinał nogę, jeśli "oko" to wydłubywał oko. I tak do momentu, gdy nie wyciągnął szpikulca z nazwą "serce", którym przebijał je kończąc męki. Ale to nie wszystko. Sędzia mógł wydać wyrok, w którym przewidywał np. nie mniej niż 40 cięć. Wówczas mimo wyciągnięcia "serca" najpierw zadawano skazańcowi owe 40 cięć, a dopiero później przeszywano serce.
O tych i wielu jeszcze innych narzędziach można dowiedzieć się odwiedzając wystawę. Lepiej nie robić tego wieczorem, bo ze snem będą kłopoty.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?