MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Ława: Musimy w końcu zdobyć jakieś punkty...

Rozmawiał Michał Bartnicki
Bartosz Ława czeka na dzisiejszy mecz z Widzewem Łódź. Kapitan Pogoni grał kiedyś w tym klubie przez jedną rundę.
Bartosz Ława czeka na dzisiejszy mecz z Widzewem Łódź. Kapitan Pogoni grał kiedyś w tym klubie przez jedną rundę. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Bartoszem Ławą, zawodnikiem, który po ponad 6 miesiącach wrócił do gry w Pogoni Szczecin.

- Długo byliście źli na Maksymiliana Rogalskiego po meczu z Jagiellonią, gdy w głupi sposób spowodował karnego?
- Nie mieliśmy mu tego za złe. Takie sytuacje na boisku nie zdarzają się często i w przerwie przeprosił, ale my nie mamy do niego pretensji.

- Chcesz powiedzieć, że ani krzty frustracji nie było?
- Było nam szkoda, ale jeśli mamy szukać pozytywów, to warto powiedzieć, że zagraliśmy dobry mecz. To nasze światełko w tunelu. Wydaje mi się, że byliśmy zespołem lepszym od Jagiellonii. Szybko stracona bramka ustawiła spotkanie, bo trudno goni się wynik. Przeciwnicy starali się kontrować, ale nawet to im nie wychodziło. Uważam, że przechwytywaliśmy większość piłek, graliśmy pressingiem i długo utrzymywaliśmy się przy piłce. Stworzyliśmy kilka groźnych akcji, ale za walory artystyczne nikt nie przyznaje punktów.

- U trenera Artura Skowronka gra wyglądała wiosną fatalnie. U Dariusza Wdowczyka również przegrywacie, ale można wyciągnąć z gry jakieś plusy.
- Priorytetem są punkty i mam nadzieję, że zdobędziemy je w piątek w meczu z Widzewem Łódź. To spotkanie będzie najważniejsze w całej rundzie. Widzimy, co dzieje się w dole tabeli. GKS Bełchatów i Podbeskidzie Bielsko-Biała regularnie punktują i zbliżają się niebezpiecznie do nas. Musimy zdobyć jakieś oczka. W końcu skończy się nasza zła passa i wierzę, że różnica punktowa wtedy wzrośnie.

- W Białymstoku w końcówce stłamsiliście Jagiellonię, aż Tomasz Hajto kipiał ze złość na ławce rezerwowych.
- Druga połowa toczyła się pod nasze dyktando. Jagiellonia rzadko przekraczała własną połowę.

- Trener Wdowczyk polecił ci wracać na własną połowę i rozgrywać akcje od "szesnastki"? Wyglądało to tak, jakby na tobie spoczęła odpowiedzialność za rozgrywanie.
- Coś w tym jest. Stoperzy również powinni odpowiadać za rozgrywanie piłki. Jeśli podczas meczu są z tym problemy, wtedy zarówno ja, jak i Maks Rogalski cofamy się na własną połowę. Warto również pamiętać o tym, że jeśli stoper włącza się w akcję ofensywną, wtedy defensywny pomocnik odpowiada za to, żeby załatać dziurę w obronie.

- Brakowało ci ligowych potyczek?
- Nie miałem pretensji do trenera Skowronka o to, że nie grałem. Czekałem na szansę. Przed pojedynkiem z Zagłębiem, nie oszukujmy się, nie byłem w pełni sił. Myślałem jednak, że szybciej dostanę szansę gry. Po mojej kontuzji nie ma już śladu. Wiadomo, że jak zawodnik wraca, to jego forma na tzw. "piłkarskim głodzie" jest dużo lepsza, niż na co dzień. Na początku okresu przygotowawczego miałem problemy z nogą, ale te kłopoty są już dawno za mną.

- Przy niezłej postawie GKS i Podbeskidzia takie mecze, jak z Widzewem trzeba wygrywać.
- Te dwa zespoły dają wszystkim do zrozumienia, że nie zamierzają się poddać. Obie drużyny punktują, ale ta przewaga nadal jest spora. Zarówno GKS, jak i Podbeskidzie grają do pierwszego błędu. Jeśli przegrają ważne starcie, a my wygramy, to ta przewaga drastycznie się powiększy. Musimy w końcu zdobyć punkty i najlepszą okazją do wygrania będzie piątkowe spotkanie z Widzewem.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński