Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzinny koszmar w tramwaju: 14-latka płakała przy kontrolerach

Andrzej Szkocki
Nasza Czytelniczka uważa, że kontrolerzy w tramwaju pastwili się nad jej córką i wyzwali od kłamczuch.
Nasza Czytelniczka uważa, że kontrolerzy w tramwaju pastwili się nad jej córką i wyzwali od kłamczuch. Andrzej Szkocki
14-latka wyzwana od kłamczuch i ośmieszona przed innymi pasażerami. Taki przebieg - według jej matki - miała kontrola biletów w tramwaju linii nr 1. Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego obiecuje wyjaśnić sytuację.

Dziewczyna wsiadła do tramwaju na przystanku "Lodogryf".

- Zmarznięta nie zdążyła nawet zdjąć rękawiczek, żeby rozdzielić plik biletów - relacjonuje pani Agnieszka, nasza Czytelniczka. - Chciała skasować dwa bilety po złotówce, bo nie miała legitymacji.

Po przejechaniu kilkudziesięciu metrów, rozpoczęła się kontrola biletów. Według relacji nastolatki, kontroler zablokował dostęp do kasownika, mimo że przygotowane bilety miała już w dłoni.

- Panów w wagonie było około pięciu, dziecko zatrzymał jeden z nich, kazał przejść na koniec tramwaju, by spisać jej dane, gdzie "przejął" sprawę drugi pan - opowiada matka dziecka. - Nie wylegitymowali się, ani nie mieli identyfikatorów w widocznym miejscu. Córka nie miała przy sobie legitymacji, więc kazano jej zadzwonić do kogoś dorosłego w celu potwierdzenia jej tożsamości. Do mnie się nie dodzwoniła, odebrał natomiast mąż - ojczym dziecka.

I tu zaczął się koszmar. Bo jak można nazwać publiczne wyjaśnianie rodzinnych zawiłości.

- Co prawda spokojnie, ale słyszalnie dla innych pasażerów, kontroler wywnętrzał się na temat zawiłości rodzinnych i tego, kto jest ojcem, a kto nie jest - mówi pani Agnieszka. - Pan kontroler czynił dziecku wymówki, że podała fałszywe dane mówiąc, że ojcem jest ojczym (tata dziecka zmarł 2 miesiące temu). Nastolatka nie musi jeszcze wiedzieć, że urzędowo podaje się dane ojca biologicznego. To nasza prywatna sprawa, że ojczyma traktuje jak ojca i nikogo nie powinno to obchodzić, a tym bardziej obca osoba nie mam prawa stresować dziecka komentowanie tej sytuacji na forum. Cały tramwaj słyszał połajankę, że jest kłamczuchą!

Kontrolerzy nie pozwolili wysiąść dziewczynie na właściwym przystanku i zamiast na ul. Piotra Skargi pojechała aż na plac Hołdu Pruskiego.

- Kiedy ja dodzwoniłam do niej kilka minut po jej próbie połączenia, pan kontroler zabronił córce rozmawiać ze mną, bo "on teraz wypisuje mandat, a pogada sobie później"! - nie kryje zdenerwowania kobieta. - Córka rozpłakała się już na etapie roztrząsania tematu ojca - ojczyma, i uwag, że zdarza się, że komuś umrze tata. Była tak zdenerwowana i zapłakana, że gdy w końcu pozwolono jej wysiąść, mimo że jest rozsądnym dzieckiem, miała kłopot, by się zorientować, gdzie jest. Uważam, że wywożenie nie- letniego dziecka w inną część miasta jest praktyką skandaliczną i niedopuszczalną, tym bardziej, że w domu czekano na nią w nerwach.

Uzyskaliśmy obietnicę, że Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego sprawdzi okoliczności zdarzenia. Póki co jest jeszcze dużo niewiadomych, a w wagonie nie było monitoringu.

- Być może ta osoba nie chciała kasować biletu miała zamiar jechać zaledwie jeden przystanek? - mówi Dariusz Wołoszczuk z ZDiTM. - Kontrolerzy dotrzymali staranności przy kontroli: rozmowa odbyła się na końcu wagonu, skontaktowali się z opiekunami.

O tym, że osoby nieletnie muszą być traktowane w szczególny sposób wiedzą w stolicy Wielkopolski. Zgodnie z regulaminem firmy Trans Kontrol, w przypadku kontroli osób nieletnich należy podjąć nadzwyczajne środki ostrożności związane z zapewnieniem nieletniemu komfortu psychicznego podczas kontroli. Do tematu jeszcze wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński