Policja przyznaje
Policja przyznaje
Nie podajemy dokładnej liczby napadów, aby nie wywoływać paniki. Nasi policjanci pracują nad tą sprawą. Nie było potrzeby powoływania specjalnej grupy poszukiwawczej.
st. asp. Anna Gembala z zachodniopomorskiej policji
Sytuacja robi się poważna. W ciągu miesiąca w Szczecinie doszło do kilkunastu napadów na niewielkie sklepy, punkty usługowe, a nawet aptekę. W czwartek po południu bandyci zaatakowali sprzedawczynię w osiedlowym sklepie przy ul. Lnianej. Gazem pieprzowym potraktowali ekspedientkę i ukradli ok. 500 zł. Wciąż przerażona kobieta nie przyszła dzisiaj do pracy.
O czwartkowym napadzie poinformował nas internauta wysyłając maila na [email protected]
- Było ich dwóch. Młodzi. Nie mieli kominiarek, tylko czapki z daszkiem i kaptur. Przed napadem obserwowali teren - opowiada pracownica sklepu. Najpierw jeden z nich kupił czekoladowy baton. Rozglądał się, czy nie ma monitoringu.
Potem kupił chusteczki, a drugi zamknął drzwi od wewnątrz. Zaatakował ekspedientkę gazem.
- Jeden przeskoczył przez ladę i próbował wyjąć z kasy pieniądze. Gdy nie mógł sobie dać rady z otwarciem, zagroził koleżance śmiercią. Potem uciekli - dodaje sprzedawczyni.
Pies tropiący doprowadził policjantów na pobliski parking. Tu prawdopodobnie zaparkowali samochód. Wcześniej rozglądali się w sąsiednim sklepie.
- Gdy zauważyli monitoring, zrezygnowali - opowiada jeden ze sprzedawców.
W napadniętym sklepie właściciel chce zamontować monitoring.
- Boimy się. Ja teraz proszę męża, aby ze mną posiedział, gdy pracuję do wieczora - mówi jedna z ekspedientek. Według nieoficjalnych informacji, bandyci zostawili w sklepie sporo śladów.
Nie wiadomo, czy to ci sami, którzy w styczniu napadli już na dziesięć sklepów w Szczecinie. Sposób działania jest bardzo podobny: badanie terenu, sprawdzanie, czy jest monitoring, używanie gazu. Jedyna różnica jest taka, że tym razem nie zakrywali twarzy. Dzięki temu jest szansa na portrety pamięciowe.
- Wcześniej sprawcy zakrywali twarze. Kominiarkami, szalikami, kapturami. Nie wykluczamy, że to te same osoby - mówi st. asp. Anna Gembala z zachodniopomorskiej policji.
We wtorek zaatakowali farmaceutkę przy ul. Jasnej. Kobieta rozmawiała akurat przez telefon z hurtownią leków. Weszło dwóch mężczyzn. Prysnęli gazem pieprzowym. Jeden wskoczył za ladę, a drugi wszedł z boku. Zabrali z kasy 900 złotych. Potem uciekli.
Czytaj więcej: Napad na aptekę w Szczecinie.
Tydzień temu ktoś napadł na filię banku przy ul. Iwaszkiewicza. Tylko dzięki rezolutności i odwadze kasjerki, sprawca nic nie ukradł.
15 stycznia dwóch mężczyzn zaatakowało gazem pieprzowym ekspedientkę w piekarni przy ul. Witkiewicza w Szczecinie. Była godz. 15. Zabrali 470 zł.
Trzy dni później zamaskowani sprawcy napadli na sklep z pieczywem przy ul. Kolorowych Domów. Też użyli gazu. Ukradli utarg. Dwa tygodnie temu do podobnego napadu doszło w Policach.
To tylko przypadki, które wyszły na światło dzienne. Wiemy, że podobnych zdarzeń było w styczniu więcej.
- Prowadzimy czynności operacyjne na szeroką skalę. Sprawcy robią najpierw rozeznanie. Sprawdzają, czy jest monitoring, ilu jest pracowników. Jeśli ktoś zauważy podobne niepokojące zachowania, prosimy o pilny kontakt - dodaje Anna Gembala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?