Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ateiści chcą miejsca dla patrona

Marek Rudnicki [email protected]
Ateiści chcą miejsca dla patrona.
Ateiści chcą miejsca dla patrona. Sebastian Wołosz
Ogólnopolski Ruch Ateistyczno-Lewicowy pragnie mieć w Szczecinie miejsce, w którym będzie mógł zbierać się podczas różnych uroczystości. Wniosek złożyli do komisji kultury.

Takie miejsca posiadają już różne organizacje i stowarzyszenia.

- Inne organizacje społeczne, związki wyznaniowe czy kombatanckie posiadają miejsce, gdzie mogą kultywować pamięć swoich patronów - tłumaczy Tomasz Dalski, prezes ORA-L. - My też chcemy mieć podobne, własne, w którym upamiętnimy pamięć o wybitnym filozofie, który miał odwagę powiedzieć prawdę.

Ateiści zwrócili się do Jędrzeja Wijasa, przewodniczącego komisji kultury rady miasta, o wyznaczenie takiego miejsca.

- Obywatele mają prawo kształtowania własnej przestrzeni symbolicznej - mówi Wijas. - Oczywiście, rozpatrzymy wniosek, zapraszając do siebie wnioskodawców, aby uzasadnili prośbę. Myślę, że w ciągu trzech tygodni uda się wniosek wnieść na posiedzenie komisji.
Ateiści chcą w wyznaczonym miejscu umieścić tablice upamiętniającą Kazimierza Łyszczyńskiego, jezuitę i filozofa, który podobnie jak Giordano Bruno zginął za swoje poglądy.

- Zanim go zabili był torturowany, odcięto mu język i spalono mu rękę za to, że napisała traktat o nieistnieniu Boga "De non existentia Dei" - mówi Ewa Wojnicka.

Ateiści wybrali już kilka miejsc, w którym mogłaby stanąć tablica upamiętniająca ich patrona.

- Może to być Aleja Kwiatowa, bądź Skwer Adama Mickiewicza, który też miał na "pieńku" z kościołem - mówi prezes Dalski. - Jak również plac Lotników, gdzie stoi Colleoni czy plac Grunwaldzki, gdzie już są tablicę upamiętniające ważne wydarzenia, albo też aleja Jana Pawła II, a konkretnie miejsce pomiędzy ulicą Wielkopolską i Niedziałkowskiego.

Inicjatorzy nie chcą od miasta żadnej pomocy finansowej w przygotowaniu miejsca i tablicy. Tylko zezwolenia.

Kazimierz Łyszczyński

Wyrok na Łyszczyńskim wykonano przed południem 1689 roku na Rynku Starego Miasta w Warszawie, gdzie kat ściął mu głowę. Po egzekucji wywieziono zwłoki poza miasto i spalono. Zniszczono też napisany przez niego traktat "De non existentia Dei", który kończył się słowami: - Ergo non est Deus (A zatem Boga nie ma). Egzemplarz był jedynym. Pięć jego fragmentów ocalało w mowie oskarżyciela, który podczas procesu obficie je cytował. Zachowały się też poglądy jezuity w listach i różnych pismach.
- Człowiek jest twórcą Boga a Bóg jest tworem i dziełem człowieka - twierdził Łyszczyński. - Tak więc ludzie są twórcami i stwórcami Boga, a Bóg nie jest bytem rzeczywistym, lecz bytem istniejącym tylko w umyśle, a przy tym bytem chimerycznym, bo Bóg i chimera są tym samym. Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w Boga na swoje uciemiężenie.
Na Łyszczyńskiego, człowieka wszechstronnie wykształconego (studiował retorykę, logikę, fizykę i metafizykę, był podsędkiem brzesko-litewskim) doniósł sąsiad, stolnik Jan Kazimierz Brzoska, który pożyczył od niego dużą kwotę pieniędzy (sto tysięcy fortun). Nie chcąc jej zwracać, wykradł i przekazał sądowi rękopis traktatu. Wojewoda wileński Kazimierz Jan Sapieha przekazał sprawę sądowi kościelnemu. Sprzeciwił się temu sejm, który postanowił, że jako szlachcic Łyszczyński powinien mieć świecki proces. Odbył się podczas posiedzenia Sejmu w Warszawie, ale pod dyktando czterech biskupów.
- Ateizm Łyszczyńskiego nie był prymitywnym antyklerykalizmem, ale opartą na solidnych studiach wiedzą z fundamentem filozoficznym - uważa prof. Andrzej Nowicki, historyk filozofii, który badał historię i poglądy Łyszczyńskiego. - To był jeden z najwybitniejszych umysłów XVII-wiecznej Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński