MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Władze Pogoni Szczecin stoją murem za nowym stadionem [Wideo]

Andrzej Szkocki
- Wierzymy, że stadion będzie szybciej niż za 13 lat - twierdzi Grzegorz Smolny, wiceprezes Pogoni (z lewej). Obok prezes Jarosław Mroczek.
- Wierzymy, że stadion będzie szybciej niż za 13 lat - twierdzi Grzegorz Smolny, wiceprezes Pogoni (z lewej). Obok prezes Jarosław Mroczek. Andrzej Szkocki
Prezydent Szczecina Piotr Krzystek zapowiedział dziś, że miasta obecnie nie stać na nowy stadion i miasto będzie modernizować obiekt przy ul. Twardowskiego. Władze Pogoni Szczecin wyraźnie jednak przekonują, że budowa nowego stadionu byłaby bardziej opłacalna.

- Managerowie świadomi, że nie ma w dużym mieście nowego stadionu, który niesie za sobą wyższy budżet, nakłaniają piłkarzy do pytań o nowy stadion - opowiada o sytuacji dyrektor sporty klubu Grzegorz Smolny. - Dlatego też klubom takim jak nasz coraz trudniej będzie podpisywać umowy z dobrymi piłkarzami. Managerowie podpowiadają im, żeby szli do klubów z nowymi stadionami, gdyż wierzą, że te kluby mają wyższe budżety i będzie im łatwiej chociażby regularnie płacić pensje.

Wiceprezes szczecińskiego klubu powołuje się także na wyliczenia analityków z Ernst & Young, którzy przeprowadzili symulację wzrostu zysków Pogoni w przypadku powstania nowego obiektu.

- Ernst&Young szacuje, że nowy stadion na 20 tysięcy osób, przy zapełnieniu połowy trybun, pozwala Pogoni wygenerować o 10 milionów przychodów więcej z tzw. "dnia meczu" - mówi Smolny. - Kibic przychodzi na obiekt nowoczesny, bo może w warunkach lekko teatralnych zobaczyć widowisko. Może skorzystać z pubu, może skorzystać z restauracji. Chcemy, żeby kibic czuł się zadowolony, a żeby tak było, musi mieć warunki. Chcemy dać kibicom takie możliwości, żeby spędzili na stadionie nie 90 minut, ale 3 godziny.

- Pogoń odradza się od 4 ligi i jest to projekt, który niesie z sobą cel - dodaje prezes klubu Jarosław Maroczek. - Taki, byśmy za określony czas w ekstraklasie mogli grać o najwyższe cele. Chcemy zbudować drużynę, która będzie dumą dla mieszkańców. Sukces drużyny miał wiązać się z oddaniem drużynie nowego stadionu.

Tego jednak nie ma i w najbliższych latach nie będzie. Dzisiejsza decyzja prezydenta jednoznacznie pokazuje, w którym miejscu Pogoń może być za kilka lat. - Jestem w Pogoni 5,5 roku - analizuje Smolny. - Dzisiejsza informacja to jest wykopanie dołu dla Pogoni Szczecin. Ale ja powiem przewrotnie: jeszcze Pogoń nie zginęła i zrobimy wszystko, żeby zrealizować nasze cele. Apeluję, by zrozumieć, jak ważny jest stadion dla Pogoni.

Prezesi klubu podkreślają, że rozumieją wagę również innych inwestycji w Szczecinie.
Jarosław Mroczek:

- Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, dla kogo ma być ten obiekt? Dla mieszkańców! Przyjąłem optymistyczne założenia i jeśli weźmiemy pod uwagę, że w nowej filharmonii przez rok odbędzie się 150 koncertów (przy średnim zapełnieniu 60%), to w ciągu roku obiekt odwiedzi 90 tysięcy mieszkańców. Jeśli chodzi o halę, to przyjmując podobnie optymistyczne założenia, a więc 60 meczów i średnie obłożenie 60% trybun, przez rok halę odwiedzi 150 tysięcy osób. Szanujemy te inwestycje, ale tak samo jak one potrzebny jest stadion.

Jak to się ma w porównaniu z nowym obiektem dla Pogoni?

- Podobne symulacje przeprowadziłem dla stadionu - mówi prezes Pogoni. - Przy liczbie ok. 25 meczów, przy wypełnieniu połowy stadionu, przez cały rok obiekt odwiedziłoby 340 tysięcy mieszkańców. To wszystko powinno być brane pod uwagę, budując obiekty użyteczności publicznej. Filharmonia, hala też się nie zwrócą, podobnie jak stadion. A tylko przy stadionie podaje się to jako czynnik za tym, żeby nie budować. Chcemy być tak samo traktowani. Mam wrażenie, że prezydent nie lubi piłki nożnej, a doradca nie lubi Pogoni.

Dziennikarze dopytywali o sens budowy nowego obiektu. Bardzo jasno sprecyzował go wiceprezes Smolny.

- Na nowym obiekcie są loże VIP-owskie, są puby, restauracje, klubowe fanshopy - zaczął wiceprezes Pogoni. - Poza tym kluby sprzedają nazwę stadionu. To wszystko powoduje, że przychody z samego dnia meczowego niebagatelnie wzrastają. Ma to przełożenie na życie klubu, zwiększają się budżety. Za kilka lat może okazać się, że będziemy jedynym klubem w ekstraklasie bez nowego obiektu. Możemy walczyć, możemy próbować osiągać wyniki sportowe, ale w tej chwili porywamy się z motyką na słońce.

Jakie ma to przełożenie na liczby?

- Założyliśmy, a są to założenia pesymistyczne, że bylibyśmy w stanie sprzedać 20 lóż vipowskich firmom, co przyniosłoby nam rocznie ok. 4 miliony złotych. Taką samą kwotę kibice mogliby zostawiać w klubowych restauracjach, pubach. Szacuje się, że kluby sprzedają nazwę nowego stadionu za 5-7 milionów. My w naszych szacunkach przyjęliśmy, że byłyby to 4 miliony. Te pieniądze pozwoliły nam funkcjonować. Dla porównania, ubruttowiony koszt utrzymania jednego dobrego zawodnika, to około milion złotych.
W tej chwili większość klubów ma nowe obiekty. Zanotowano tam wzrost przychodów z dnia meczowego, ale nie tylko. Konsekwencją tego są coraz wyższe budżety ligowców. Z każdym kolejnym rokiem kluby z nowymi obiektami mają więcej pieniędzy.

- Wierzymy, że stadion będzie szybciej niż za 13 lat - mówi Smolny. - Inaczej w przyszłości trzeba będzie trzeba gasić światło. My możemy wysilać się jeszcze rok, dwa, trzy, ale później zostaniemy na szarym końcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński