Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radosław Majdan skończył 40 lat. Minęło jak jeden dzień

Andrzej Szkocki
Radosław Majdan w swojej książce "Pierwsza połowa” pisze prawdę m.in. o swoich związkach z dwiema byłymi żonami.
Radosław Majdan w swojej książce "Pierwsza połowa” pisze prawdę m.in. o swoich związkach z dwiema byłymi żonami. Andrzej Szkocki
ROZMAWIAMY z Radosławem Majdanem, byłym piłkarzem, reprezentantem Polski, który wczoraj skończył 40 lat i wydał swoją książkę "Pierwsza połowa".

- Z okazji czterdziestki przygotował pan sobie dosyć nietypowy prezent. Wierzy pan, że książka "Pierwsza połowa" z wywiadem rzeką będzie hitem?
- Sam jestem ciekaw, jak to wyjdzie. Nie nosiłem się z zamiarem pisania książki o sobie. Dostałem propozycję od wydawnictwa, by coś takiego przygotować. Długo się nad tym zastanawiałem. Tak się złożyło, że wchodzę w drugą połowę mojego życia. Nie wywołuje to u mnie negatywnych emocji, wciąż czuję się fizycznie nie najgorzej. Pracuję z bramkarzami Polonii Warszawa. Taki wywiad to fajna sprawa, by przypomnieć sobie pewne rzeczy. To jest moment refleksji, podsumowań. Taka jest też ta książka.

- Chodzą pogłoski, że dzięki tej książce będziemy świadkami publicznego prania brudów.
- Zależy, co rozumiemy przez publiczne pranie brudów. Jasne, że będzie tam mowa o rzeczach, które się zdarzyły, a teraz już wiem, że nie powinny. Wiadomo - świat żywi się sensacją i każdy może coś tam do tego podciągnąć. Wyjaśnię wreszcie, raz a porządnie, dlaczego, gdy grałem jeszcze w Pogoni Szczecin, wyrwałem flagę we Wrocławiu kibicowi Śląska. Opowiem, jak naprawdę było w szczecińskim klubie Rocker, gdzie dziennikarz "Faktu" posądził mnie o to, że brałem udział w jego pobiciu. Mam nadzieję, że ludzie wreszcie zrozumieją, że w pewnym momencie wszyscy byli skupieni na tym, by mnie oczernić. Znaleźli sobie kozła ofiarnego i gnębili przy każdej pierwszej, lepszej okazji. Nie kreuję rzeczywistości.

- Nie może zabraknąć też afery w Mielnie, gdzie z dwoma innymi piłkarzami brał pan udział w awanturze z policją. Później długo byliście ciągani po sądach.
- Cieszę się, że będę mógł do tego wrócić, bo wciąż jest mnóstwo niedomówień w tej kwestii. Zresztą dziennikarz, który przygotowywał ze mną wywiad opublikowany w tej książce również sam, na własną rękę próbował wyjaśnić ten temat. Efekty z pewnością wielu zaskoczą, podobnie jak zachowanie policjantów. Czy nie dziwi nikogo, że nagrania z zajścia wypływały do telewizji i internetu? Były pocięte, zmontowane? Prawda jest taka, że policjanci kłamali. Sami dostarczali materiały publice, kłamali, mijali się w zeznaniach. Miałem przez nich mnóstwo problemów. Teraz prawda pozna światło dzienne.

- W książce poświęca pan też sporo miejsca sprawom intymnym, związanym z dwiema żonami. Czy Dorota Rabczewska, druga żona, powinna się obawiać?
- Generalnie skończyłem z tą kobietą raz na zawsze. W książce nie waham się pisać o tym, co tak naprawdę się między nami działo, co czułem. Wiem, że wciąż próbuje mnie szkalować, wygaduje głupoty i próbuje wywołać kolejne sensacje, by było o niej głośno. O ile wcześniej mnie to denerwowało, to teraz wywołuje uśmiech na twarzy. Naprawdę. Nie ma sensu poświęcać temu czasu i się przejmować. Jeśli chodzi o moją pierwszą żonę - Sylwię mamy wciąż bardzo dobre, koleżeńskie stosunki. Ona ma swoją rodzinę, jest szczęśliwa. Utrzymujemy ze sobą kontakt i z pewnością tak będzie nadal. Oboje przecież jesteśmy szczecinianami.

- Teraz pokazuje się pan z aktorką Anią Prus. W końcu wydaje się pan być szczęśliwym.
- To już poważny związek, z którym wiążę bardzo duże nadzieje. Pierścionka zaręczynowego jeszcze nie było, ale kto wie. Moje dotychczasowe życie nauczyło mnie jednego. Dawniej uważałem, że wszystkim trzeba dzielić się z ludźmi. Mówić o tym, co się dzieje w życiu prywatnym. Teraz wiem, że robiłem błąd i zawsze bardziej to przeszkadzało niż pomagało. Dlatego staramy się unikać mediów i zachowywać jak najwięcej dla siebie.

- Na imprezę urodzinową w warszawskim lokalu zaprosił pan ponad 600 osób. Na liście gości są tylko znajomi?
- Nie chciałem nikogo pominąć. Oczywiście musi być najbliższa rodzina ze Szczecina, przyjaciele brata, również moi z Pogoni oraz innych klubów: Maciek Stolarczyk, Radek Kałużny, Tomek Frankowski. Zaprosiłem Mariusza Czerkawskiego, znajomych aktorów, polityków. Swoją obecność zadeklarował Józef Oleksy związany z klubem Polonia Warszawa. Na liście gości jest też Ryszard Kalisz. W klubie zagrają moi koledzy z zespołu IRA z Arturem Gadowskim. Naprawdę sami najbliżsi znajomi.

- Doda będzie?
- Oczywiście, że nie.

- Podobno zaprzyjaźnił się pan z Adamem Darskim, czyli Nergalem, byłym partnerem Dody.
- Rzeczywiście, wyszło zabawnie. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych i byliśmy na tej samej imprezie. Pogadaliśmy, poznaliśmy się. To naprawdę fajny koleś. Niestety, nie będzie mógł być obecny na imprezie, bo w tym czasie z zespołem jest w Stanach Zjednoczonych. A szkoda.

- Jakie plany ma pan na czerwcową imprezę w Polsce. Będzie doping naszych w mistrzostwach Europy?
- Oczywiście, że będę dopingował. Niewykluczone, że zasiądę w studiu w Warszawie. Biletów za wiele nie mamy. Jako były reprezentant Polski nie dostałem żadnego, co nie ukrywam jest trochę smutne. Na mecz otwarcia zdobyłem bilety w inny sposób. Wygrałem z Tomkiem Iwanem w turnieju w piłkarzykach wejściówki na Polska - Grecja. Wierzę, że wygramy. Podobnie, jak dwa kolejne mecze i wyjdziemy z grupy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński