Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dali mu dom, a on zabił ich z zimną krwią [zdjęcia]

Mariusz Parkitny
Andrzej Szkocki
- Zostaw go. To zły człowiek - siostry przekonywały Baśkę od dawna. Ale po kilkunastu latach samotności, każdy chce mieć kogoś bliskiego.
Morderstwo małżeństwa. Wizja lokalna

Morderstwo małżeństwa. Wizja lokalna

Tydzień po zabójstwie, 55-letni Andrzej trafił do aresztu. Spędzi w nim co najmniej trzy miesiące. Sąd w Choszcznie nie miał wątpliwości. Nie dość, że podejrzanemu grozi dożywocie, to jeszcze nie ma stałego miejsca zamieszkania. Zresztą podobno Andrzej nawet nie próbował przekonywać sądu, że woli wolność. Jakby mu ulżyło, że już go zatrzymali i mógł opowiedzieć co zrobił. Tydzień temu zabił brata Baśki, 66-letniego Piotra i jego żonę, 59-letnią Pelagię. Potem ukradł pieniądze i zniknął. Ale tylko na kilka dni. Ludzie we wsi widzieli go jak wydaje gotówkę w sklepie.

- To było dziwne, bo nigdy nie miał pieniędzy. Raczej prosił o nie - mówi młody chłopak, który we wtorek przyszedł pod dom ofiar oglądać wizję lokalną z udziałem Andrzeja. A dzień późnej podejrzany powtarzał na przesłuchaniu w prokuraturze:

- Byłem pijany tego dnia, gdy zabiłem i w poprzednich też - mówił.

Tu, gdzie wszyscy są rodziną

Przeczno. Mała wioska w powiecie choszczeńskim. Niby jak setki innych. Domy, pola, ładne i brzydkie drogi. Kury, sklep na rogu. A jest coś, co Przeczno odróżnia od innych wsi. Prawie wszyscy mieszkańcy są tu ze sobą spokrewnieni.

- Tak się jakoś złożyło. Po wojnie ludzie z różnych stron zaczęli tu przyjeżdżać i zasiedlać zostawione po Niemcach domy. Wiele osób było samotnych, więc zaczęli się spotykać. Dlatego tu prawie każdy jest dla każdego wujkiem, ciocią - opowiada kuzynka Pelagii.

We wtorek mężem przyjechała pod dom ofiar, aby zobaczyć twarz zabójcy, którego policjanci przywieźli na wizję lokalną pod dom Piotra i Pelagii.

- Taki zwykły nikt. I jeszcze w gumofilcach - ocenił mąż kuzynki. Byli zbyt zdenerwowani, aby przyglądać się całej wizji. Wsiedli do małego peugeota i wrócili do domu.

W gumofilcach, ze sfatygowanymi okularami Andrzej rzeczywiście wyglądał żałośnie. No i te kajdanki na rękach. Ale gdy przyglądnąć mu się bliżej, to w twarzy ma coś, co mogło podobać się kobietom. Może wydatny noc, może ciemna cera. Może wzrost.
Baśka

Faktem jest, że trzy lata temu los zetknął ze sobą Baśkę i Andrzeja. Stało się do w Bydgoskiem, gdy Baśka pojechała odwiedzić córkę.

- Jankę los ciężko doświadczył. Nie dziwię się, że chciała zaznać trochę szczęścia - mówi jedna z sąsiadek w Przecznie.

Baśka jest jedną z czterech sióstr Piotra. Prawie 15 lat temu została wdową. A niedawno jakiś szaleniec zabił jej córkę, gdy jechała rowerem do pracy. Z Andrzejem poznali się trzy lata temu, gdy Baśka pojechała odwiedzić druga córkę. Poznany przypadkiem Andrzej wrócił z Baśką do Przeczna. Jakoś tak wyszło, że zamieszkali w domu Piotra I Pelagii.

Dom jest duży, murowany. Obok komórka na narzędzia, dalej duża obora. Wokół pola, które w lepszych czasach Piotra i Pelagia uprawiali. Po obejściu chodzą kury. W budzie schowany pies.
Po śmierci rodziców Piotr odziedziczył dom. Mieszkali tam razem z Baśką. Gdy pojawił się Andrzej, rodzina - podobno niechętnie - zgodziła się, aby z nimi zamieszkał. Obie pary miały osobne wejścia. Piotr z Pelagią wchodzili głównymi drzwiami od podwórka. Baśka i Andrzej od drogi.

Piotr i Pelagia

We wsi mówią, że rodzina Baśki szybko poznała się na Andrzeju. Bo pił, bywał agresywny, nie opiekował się Baśką. Podobno czasem potrafił ją uderzyć. Rodzina przekonywała ją, aby go zostawiła.

- Dochodziło też do sporów Piotra z tym Andrzejem. Szło o dom, w którym mieszkali. Andrzej chyba miał na niego chrapkę - opowiada Eugeniusz Majewski, sąsiad rodziny. To on potem będzie pomagał w szukaniu zaginionej rodziny.

Piotr i Janina pobrali się na początku lat 70-tych. Nie mieli wspólnych dzieci. Pelagia miała syna jeszcze sprzed związku z Piotrem.

- Piotr traktował go jak swojego rodzonego. To była normalna rodzina. Nie mieliśmy konfliktów - opowiada Sabina Majewska, sąsiadka.

Kilka lat temu Piotr miał wylew. Przeszedł na rentę, potem na emeryturę. Miał kłopoty z mówieniem i ruszeniem jedną ręką. Gospodarstwo trochę podupadło. Niedawno udało im się sprzedać trochę ziemi. Pieniędze zainwestowali w dom. Wymienili dachówkę po swojej stronie domu, wstawili nowe okna.

- Pożyliby jeszcze, gdyby nie ta tragedia. Skromnie, ale z honorem - mówi kuzynka Pelagii.
Tydzień temu w czwartek Piotr szykował się na ryby. To było jedno z jego ulubionych zajęć.
- Spotkałem go rano, gdy kopał robaki. Miał iść na ryby w piątek rano - opowiada Eugeniusz
Majewski.

Jego żona Sabina, widziała Pelagię ostatni raz też w czwartek przed południem. Spotkały się, gdy Pelasia (tak mówili o niej sąsiedzi) wracała rowerem z kiosku w Przecznie. Porozmawiały chwilę. O pogodzie, kwiatach. Pelagia była spokojna. Nic nie mówiła, że mają jakiś kłopot z Andrzejem.

W czwartek Piotr pojechał do Bierzwnika. Z banku wział emeryturę.

Koniec z Andrzejem

Kilka tygodni temu Baśka zerwała z Andrzejem. Podobno siostry przekonały ją, aby wyjechała z Przeczna do córki. Z domu Piotra musiał się wyprowadzić też Andrzej. Ale nie wyjechał ze wsi. Sąsiedzi widywali go pod sklepem, na drodze.

We wsi nikt nie zna jego nazwiska.

- Pojawił się nagle i został. Czasem przychodził coś pomoc w gospodarstwie. Zdarzało się, że nocował u różnych sąsiadów. Nie mieliśmy o nim najlepszego zdania - przyznaje Eugeniusz Majewski.

Prokuratura czeka na jego kartę karną Andrzeja. Podobno w przeszłości był karany za jazdę po wpływem alkoholu i rozbój. Ale to na razie nie potwierdzone informacje.

- Może być też tak, że jeśli jakieś przestępstwa były to mogą być już zatarte. Czekamy na odpowiedź o karalność - mówi Barbara Aloksa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Choszcznie.
Andrzej w komórce przy domu Piotra trzymał swoje rzeczy osobiste, głównie ubrania. Co kilka dni przychodził po nie.

Jeden z sąsiadów zapamiętał, że w weekend Andrzej chwalił się w sklepi gotówką.
- To było dziwne, bo nigdy jej nie miał. Raczej pożyczał od ludzi na piwo - wspomina.

Drzwi zamknięte

Gdy tydzień temu, w piątek sąsiad zapukał do Piotra, nikt nie otworzył drzwi. Wydało mu się, to dziwne, ale jeszcze nie było powodów do niepokoju. Sytuacja powtórzyła się w sobotę. W niedzielę wysłał wnuka. To samo.

W poniedziałek sąsiedzi zaniepokoili się już nie na żarty. Poszli do domu Piotra I Pelagii. Ktoś wpadł na pomysł, aby wezwać policję.

Ciało Pelagii leżało w łóżku. Żadnych śladów pobicia. Prawdopodobnie została uduszona.

- Zaczęliśmy szukać Piotrka - wspomina Eugeniusz Majewski.

Ktoś zajrzał do obory przez folię, która zastępowała okno. Piotra nie było. Minuty leciały, a gospodarz wciąż się nie pojawiał. Któremuś z sąsiadów przyszło na myśl, aby wejść do obory. Wszedł i zaczął krzyczeć. Piotr leżał pod ścianą. Dlatego nie było go widać przez okno. Na głowie miał ranę od uderzenia. Krew była na ścianie obory, rozbryzgała się na starej lodówce, na drewnianym kołku.

Policjanci szybko zwrócili uwagę na zamknięte drzwi w mieszkaniu. To oznaczało, że sprawca mógł mieć klucz, a więc był związany z rodziną. Zaczęło się przesłuchiwanie świadków i zbieranie dowodów. Pętla wokół Andrzeja zaczęła się zaciskać. Zatrzymano go w poniedziałek, kilka godzin po znalezieniu zwłok. Był pijany.

Tak zabijałem

Szybko przyznał się do winy. Prokurator zdecydował o przeprowadzeniu wizji lokalnej. Zakuty w kajdanki, pod strażą kilku policjantów, Andrzej pokazywał prokuratorowi jak zabijał. Zaprzecza, że zrobił to z zemsty za Baśkę i wyrzucenie z domu. Po zbrodni zabrał z domu kilkaset złotych. Dlatego oprócz zarzutów podwójnego zabójstwa odpowie jeszcze za kradzież.

W środę przesłuchiwał go prokurator. Andrzej mówił długo. Prokurator Aloksa powie potem, że było to jak opowiedzenie życiorysu. Ze szczegółami.Wyszedł z tego obraz człowieka, któremu w życiu nic nie wyszło.

Na opuszczonym podwórku Piotra i Pelagii zostały kury i pies na łańcuchu. Sąsiedzi obiecali, że się nimi zajmą. Ktoś z rodziny będzie musiał zająć się domem. Nie wiadomo, czy Baśka będzie chciała tu wrócić. Za dużo wspomnień.
Imiona niektórych bohaterów zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński