Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Już nie chcą Adrianka... Chory chłopiec zostanie bez rodziny

Andrzej Kus [email protected]
W Szczecinie Adriankiem opiekowała się Krystyna Nowotniak. Chłopiec w swoim pokoju miał mnóstwo zabawek. Później musiał zmienić miejsce zamieszkania. Teraz znowu będzie musiał szukać nowego domu.
W Szczecinie Adriankiem opiekowała się Krystyna Nowotniak. Chłopiec w swoim pokoju miał mnóstwo zabawek. Później musiał zmienić miejsce zamieszkania. Teraz znowu będzie musiał szukać nowego domu. Adam Słomski
W marcu zeszłego roku, po publikacjach w "Głosie", ciężko chory 6-letni Adrian znalazł rodzinę. Wydawałoby się kochającą rodzinę. Dziś jednak nowi rodzice już go nie chcą. Proszą sąd o rozwiązanie rodziny zastępczej.

Kontakt

Kontakt

Ośrodek Adopcyjny Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej; ul. Mickiewicza 3 70-383 Szczecin, tel. 91 442 50 85 lub kom. 796 42 50 85

Przez ostatni rok Adrianek był najszczęśliwszym dzieckiem na świecie. Miał mamę i tatę, o których marzył i mówił ze łzami w oczach. Teraz jego koszmar wraca. Nowi rodzice już go nie chcą i proszą sąd o rozwiązanie rodziny zastępczej.

- Jesteśmy zmuszeni oddać Adriana. Całe to zamieszanie spowodowała u nas sytuacja rodzinna i choroba męża - tłumaczy się Małgorzata Skawińska z Oborników, która rok temu postanowiła, że chce zaopiekować się ciężko chorym chłopcem.

- Sama nie jestem w stanie wszystkiego udźwignąć. Wychowuję trójkę rodzonych dzieci, dla kolejnej trójki - chorej na mukowiscydozę - jestem rodziną zastępczą. To wszystko mnie przerosło i w styczniu zdecydowaliśmy, że Adrian od nas odejdzie. Zgłosiliśmy się do sądu. Pierwsza rozprawa miała miejsce 21 lutego. Od tego czasu wszystko się zatrzymało, ja jestem zdecydowana, a sąd nic w tej sprawie nie robi. Nieoficjalnie dowiedziałam się, że chce skierować nas wszystkich do ośrodka badań psychologicznych - opowiada kobieta.

Trudna przeszłość

Adrian, mimo że ma dopiero sześć lat, doznał już w swoim życiu mnóstwo cierpienia. Gdy miał dwa lata został zabrany chorym rodzicom. Do czasu znalezienia domu zaopiekowała się nim Krystyna Nowotniak, która w pogotowiu rodzinnym stworzyła prawdziwy i kochający dom.

Sytuację skomplikowała późniejsza diagnoza lekarzy. U dziecka wykryto mukowiscydozę. Niedługo potem mnóstwo innych chorób: zaburzenia tolerancji węglowodanów, cukrzycę, zapalenie jelita grubego i niedoczynność tarczycy. Ma też problemy z trzustką. Mimo to wciąż z jego sympatycznej buzi nie znikał uśmiech.

- Nie zniechęciło mnie to do opieki nad nim. Ten mały rozrabiaka był, jak każdy inny chłopiec. Chciał mieć kontakt z rówieśnikami, ale nie mógł chodzić do szkoły - wspomina pani Krystyna. - W tej chorobie dzieci są narażone na infekcje i każda może mieć tragiczne skutki. Adrianek pamiętał swoich biologicznych rodziców i wciąż mówił, że mnie kocha, ale chciałby mieć też kochającą mamusię i tatusia. Rok temu myślałam, że wreszcie uśmiechnęło się do niego szczęście. Teraz okazuje się, że trwało bardzo krótko.

Nowa rodzina

W marcu ubiegłego roku byliśmy świadkami wzruszającego pożegnania. Nowi rodzice przyjechali z Oborników niedaleko Poznania, by zabrać Adrianka do domu. Przed wyprowadzką ciocia Krysia, dotychczasowa opiekunka pożegnała go tortem. Chwilę później, mimo krzyków i płaczu - wtedy 5-latka - Skawińscy wsadzili go do fotelika samochodowego i odjechali do domu.

Tam mieli czekać na niego braciszek, siostrzyczki i duży pies.

- Przez ten rok zaaklimatyzował się u nas. Dzieci zaczęły się do niego przyzwyczajać - mówi Małgorzata Skawińska. - Mówił nawet do nas "mamo" i "tato". Nie powiedzieliśmy jeszcze, że będzie musiał się od nas wyprowadzić, jednak coś już przeczuwa. Od stycznia zaczął mocno dokuczać młodszemu rodzeństwu. Jest rozkojarzony. Czasami wspomina jeszcze o swojej biologicznej mamie. Sama sobie z nim jednak nie poradzę. Mój mąż co chwilę traci przytomność i nie wiadomo, co mu dolega. Teraz idzie znowu do szpitala. On również wymaga opieki - tłumaczy kobieta.

Rodzina zdradziła również, że zaczęło brakować im pieniędzy. Na Adriana dostają miesięcznie 823 złote zasiłku. Nie starcza to na ogół na lekarstwa. Dokładają z własnego budżetu. Również dzięki temu zdrowie malca nie pogorszyło się.

- W porównaniu do tego, gdy do nas przyszedł jest dużo lepiej. Nie potrzebuje już pieluszki, nie chorował groźnie. Ma włączone dodatkowe leki, których nie podawano mu w Szczecinie - mówi kobieta.

Co dalej?

Los chłopca zależy już od orzeczenia sądu. Nie wiadomo, jakie ono będzie. Według pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Szczecinie dopiero wtedy, gdy je poznamy - będzie można powiedzieć, co stanie się z Adrianem.

- Nie wiemy czy mamy już szukać nowego domu dla dziecka, czy też nie - mówi Katarzyna Falbogowska z MOPR-u. - Może być tak, że sąd nie rozwiąże tej rodziny zastępczej. Jesteśmy w stałym kontakcie z tamtejszym centrum powiatowym.

Decyzje, co zrobić w takim przypadku nie są proste również dla urzędników. I znowu wraca temat przeprowadzki Adrianka do ośrodka opiekuńczo-wychowawczego dla dzieci niepełnosprawnych. Takiej myśli nie dopuszcza do siebie Krystyna Nowotniak.

- I tak serce pęknie temu dziecku, gdy znowu ktoś go zostawi. Trzeba oszczędzić mu stresu. W każdej chwili wezmę go znowu do siebie i nim się zaopiekuję. Kocham to dziecko jak swoje. On rozwija się umysłowo bardzo dobrze, poradzę sobie z jego zachowaniem. Dzieci, z którymi przebywał u mnie już znalazły nowe domy. Zostały adoptowane. To również należy się Adrianowi. Nie pozwólmy trafić mu do żadnego ośrodka.

O pomoc apeluje już również Ośrodek Adopcyjno- Opiekuńczy Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej.

"Jeśli nie znajdzie się rodzina, chętna na przyjęcie Adrianka do siebie, chłopiec zostanie umieszczony w placówce opiekuńczowychowawczej. Prosimy o kontakt osoby rozważające przyjęcie chłopca do swojego domu" - czytamy na ich stronie."

- Pracownicy Ośrodka odpowiedzą na Państwa wszystkie pytania. Chłopiec choruje na mukowiscydozę i wymaga 24-godzinnej opieki. Potrzebuje rodziców, którzy będą gotowi ofiarować mu pokłady miłości i czasu".

Przyłączamy się do tego apelu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński