MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stoczniowiec utonął w Odrze. Były braki w sprzęcie ratunkowym

Anna Folkman
Archiwum prywatne
Koło ratunkowe nie miało niezbędnej linki - potwierdza prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie stoczniowca, który wpadł do Odry podczas pracy i zaginął. Możliwe, że doszło do przestępstwa.

W środowym wydaniu "Głosu" opisaliśmy wydarzenie z 26 stycznia, kiedy to podczas pracy w Szczecińskiej Stoczni Remontowej "Gryfia" do rzeki wpadł 56-letni mężczyzna. Do dziś nie odnaleziono jego ciała.

Rodzina zarzuciła policji, że mężczyzna poszukiwany był zbyt krótko. Funkcjonariusze tłumaczyli, że na wznowienie działań nie pozwalały zagrażające życiu płetwonurków warunki atmosferyczne. Paweł Deberny, jeden z synów ofiary z relacji brata, który także pracuje w stoczni oraz świadków twierdzi, że koło ratunkowe, które zostało rzucone miało odciętą linkę i to uniemożliwiło szybką pomoc.

Policja wcześniej nie potwierdziła nam tego doniesienia. Zrobił to prokuratur, z którym udało nam się w środę skontaktować.

- Prokuratura wszczęła śledztwo w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa. Dotyczy ono nieumyślnego spowodowania śmierci na skutek nieprzestrzegania przepisów Bezpieczeństwa i Higieny Pracy - mówi Norbert Zawadzki z Prokuratury Rejonowej Szczecin-Prawobrzeże.

- Jest to jednak kwalifikacja robocza, nie ma pewności czy w dalszym toku postępowania zostanie utrzymana. Rzeczywiście, tak jak mówią świadkowie na miejscu wypadku użyto dwóch kół ratunkowych. To, które rzucone zostało jako pierwsze, znajdowało się najbliżej, nie miało odpowiedniego zabezpieczenia - linki. Osoba, która chciała pomóc mężczyźnie użyła drugiego koła, które znajdowało się 150 metrów dalej. Niestety, mężczyzna zniknął już w nurcie rzeki. W toku śledztwa sprawdzane jest to czy mężczyzna był zdolny do pracy, czy w sposób prawidłowy został do niej dopuszczony a także czy na miejscu były odpowiednie zabezpieczenia. Czekamy na protokół inspekcji pracy w tej sprawie. Należy przede wszystkim wyjaśnić, kto odpowiada za prawidłowe utrzymanie sprzętu ratowniczego. Na podstawie tego, co ustaliliśmy do tej pory, wykluczamy umyślny udział osób trzecich w spowodowaniu tego zdarzenia.

Kiedy jeszcze we wtorek rozmawialiśmy z prezesem Szczecińskiej Stoczni Remontowej "Gryfia" zapewniał, że zakład spełnia wszelkie wymogi bezpieczeństwa potwierdzone certyfikatami i jest pod szczególnym nadzorem. Kluczowe dla wyjaśnienia okoliczności śmierci Eugeniusza Debernego będzie odnalezienie jego ciała. Nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Ciało porwał nurt, minął prawie miesiąc, prowadzenie akcji poszukiwawczej jest bezcelowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński