Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na komisariacie odmówili zbadania alkomatem. Co wtedy zrobić?

Andrzej Kus [email protected]
Mariusz M. nie uzyskał pomocy u policjantów, nie pozwolili mu sprawdzić, czy w organizmie po imprezie ma alkohol. – Tutaj potraktowali mnie jak gnojka – mówi rozżalony.
Mariusz M. nie uzyskał pomocy u policjantów, nie pozwolili mu sprawdzić, czy w organizmie po imprezie ma alkohol. – Tutaj potraktowali mnie jak gnojka – mówi rozżalony. A. Szkocki
Dzień po imprezie urodzinowej babci nasz Czytelnik poszedł na komisariat sprawdzić, czy ma w organizmie alkohol. Spotkał się z odmową.

Na spotkaniach mundurowi zazwyczaj zapewniają, że następnego dnia po imprezie zawsze można się do nich zgłosić i sprawdzić, czy w organizmie mamy jeszcze zawartość alkoholu. Tymczasem Marek M. (dane do wiadomości redakcji) dosadnie został poinformowany, że pomocy takiej nie otrzyma.

- Byłem na urodzinach babci - opowiada pan Marek. - Następnego dnia po imprezie musiałam jechać samochodem. Ponieważ jestem zawodowym kierowcą i zdaję sobie sprawę z tego, że nie wolno jeździć pod wpływem czy będąc "wczorajszym", równo w południe poszedłem na komisariat sprawdzić, czy mogę prowadzić. Mieszkam na Pogodnie, więc skorzystałem z tamtego posterunku. Zobaczyłem kartkę, że alkomat jest w legalizacji.

Mężczyzna został poproszony w grzeczny sposób, by udał się do najbliższego komisariatu na Mierzyn. Wybrał jednak inną placówkę, przy al. Jana Pawła II.

- Nie miałem o to pretensji. Policjantów w tym przypadku trzeba pochwalić, że starają się o to, by taki sprzęt był sprawny i oddali go do legalizacji. Podziękowałem i pojechałem dalej. Po wejściu przy okienku pojawił się policjant z czterema gwiazdami połączonymi linią na pagonach. Zapytał o powód wizyty, więc odparłem, że chciałbym zbadać poziom trzeźwości. Odparł, że nie ma czasu, ponieważ jest sam. Chwilę później zaczął zadawać w moim mniemaniu, co najmniej niestosowne pytania: Czy pijąc wczoraj nie wiedziałem, że będę następnego dnia prowadził? Jak odparłem, że nie wiedziałem o konieczności prowadzenia pojazdu w dniu następnym, zaczął zadawać kolejne pytania: A dokąd pan musi jechać? Czując coraz to większą irytację odparłem, że chyba nie muszę się tłumaczyć. Po mojej odpowiedzi usłyszałem zdanie, którego nie potrafię zrozumieć: "to ja pana nie muszę zbadać".

Policjant, według M. po tej wymianie zdań zamknął okienko i odszedł. Po chwili czekania kierowca wyszedł z żoną i pojechał do domu. Zrezygnował z prowadzenia samochodu. Zadzwonił do komendy wojewódzkiej i naświetlił sytuację.

Poinformowano go, żeby złożył pisemną skargę w komendzie miejskiej.

- Nie zrobiłem tego, bo się boję. Zaczną się zaraz kontrole policyjne, trzepanie samochodu i wyszukiwanie usterek. Obawiam się, że mogą mnie zacząć zwyczajnie gnębić - opowiada.

Czy takie zachowanie mundurowego było prawidłowe? W obowiązku każdego policjanta jest dbanie o bezpieczeństwo, również na drodze. Takim zachowaniem mógł się przyczynić do spowodowania kolizji czy wypadku. Poprosiliśmy o wyjaśnienie tej sytuacji policjantów z komendy wojewódzkiej.

Spodziewanie stanęli w obronie kolegi. - Dyżurni komend i komisariatów nie mają obowiązku badania trzeźwości osób, które z takim życzeniem zgłaszają się do jednostek policji - odpowiedziała mł. asp. Mirosława Rudzińska.

- Nie ma przepisów, które obligowałyby policjantów do sprawdzenia poziomu alkoholu w organizmie w sytuacji, która spotkała Czytelnika.

Naczelnik wojewódzkiej drogówki Grzegorz Sudakow twierdzi, że istnieje pewna luka, z której mogliby skorzystać nawet taksówkarze.

- Ustnik kosztuje 50 groszy. Gdyby każdy przychodził do komendy sprawdzać trzeźwość nie moglibyśmy nawet pobrać od niego takiej kwoty i trzeba byłoby pokrywać koszty z własnej kieszeni. Prawda jest taka, że wszystko zależy od dyżurnego. Nie wiem dlaczego tak się zachował.

Alkomaty powinny znajdować się w miejscach publicznych, takich jak puby, dworce, czy nawet urząd miejski. Wtedy każdy mógłby z niego skorzystać. Również taksówkarze mogliby wprowadzić taką usługę. Kasowaliby 15 złotych za przyjazd i badanie. Gdyby, ktoś nie był w stanie - wziąłby jeszcze taryfę i zapłacił za podwózkę.

Pamiętajmy też, że na kacu nie powinniśmy wsiadać za kierownicę. Nawet gdy mamy już "czysty" organizm. Reakcje wtedy są bardzo ograniczone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński