MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zakupy prawie jak w PRL. Chciał kupić za dużo, część kazali oddać

Andrzej Kus [email protected]
- Marcin dostał taką kartkę, z pieczątką sklepu - opowiada Urszuła Ława. - Wcześniej robił tam zakupy i nie było podobnych problemów. Teraz nagle pojawiły się przedziwne ograniczenia.
- Marcin dostał taką kartkę, z pieczątką sklepu - opowiada Urszuła Ława. - Wcześniej robił tam zakupy i nie było podobnych problemów. Teraz nagle pojawiły się przedziwne ograniczenia. Marcin Bielecki
Podczas zakupów przy ulicy Struga może spotkać nas niemiła niespodzianka. Sprzedawcy patrzą klientom na ręce. - Chciałem kupić 20 kilo ryżu i kilka butelek mleka. Nie pozwolono mi, bo są przedziwne ograniczenia - żali się jeden z klientów.

To, co spotkało pana Marcina podczas zakupów w Carrefourze jest trudne do zrozumienia. Chciał zaopatrzyć się w dwadzieścia kilogramów ryżu, dziesięć litrów oleju i mleka. Przy kasie okazało się, że nic z tego. Część towaru musi odłożyć na półkę. Dlaczego? Sklep wprowadził ograniczenia, z których zazwyczaj śmiejemy się oglądając stare polskie komedie. W poniedziałek naszemu Czytelnikowi nie było jednak do śmiechu.

- Byłem już przy kasie. Przybiegli nagle ochroniarze i zaczęła się słowna przepychanka - opowiada. - Doszło do tego, że chcieli ukarać mandatem kasjerkę, która zamierzała sprzedać towar z mojego wózka. Nie wiem czy mają do tego prawo. Powiedzieli, że mam odłożyć część towaru na półkę, gdyż zezwalają na maksymalny zakup 5 takich samych artykułów, czy 5 kilogramów. Zmuszony byłem odłożyć 10 opakowań ryżu. Pozostałą ilość rozłożyli na dwa paragony, byłem z żoną. Podobnie trzeba było zrobić z olejem i mlekiem.

Pan Marcin nie zostawił tej sprawy. Po zapłaceniu za towar zażądał, żeby ochrona pokazała, na jakiej podstawie robią mu problemy. Wtedy ochroniarze przynieśli kartkę z pieczątką sklepu, a na niej:

"Szanowni Klienci. Informujemy Państwa, że wszystkie artykuły sprzedajemy maksymalnie po 5 sztuk lub 5 kg na osobę".

Postanowiliśmy zapytać zarządców sklepów, skąd u nich taki przedziwny przepis. Nie chcieli z nami na ten temat rozmawiać. Skierowali nas do centrali. Tam również pytanie sprawiło mnóstwo problemów. Poproszono o jego pisemną formę i czas na zastanowienie. Niestety, mimo obietnic nie dostaliśmy żadnego oficjalnego stanowiska.

Pracownicy Inspekcji Handlowej w Szczecinie przyznają, że z takim zachowaniem spotykają się bardzo rzadko. Nie jest to metoda powszechnie stosowana. Nie jest również niezgodna z prawem.

- Na takich praktykach galeria bez wątpienia straci. Sytuacja jest śmieszna, bo przypomina lata komuny. Widać, że nie do końca się z nią jeszcze pożegnaliśmy - komentuje pan Marcin.

Czytaj więcej w czwartkowym, papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego, lub kup e-wydanie Głosu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński