Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boimy się kupowania ogórków. Lekarze uspokajają

Marcin Bielecki
Sprzedawcy w warzywniakach przyznają, że klienci wypytują o pochodzenie ogórków. – Słyszeli o zatruciach i boją się – mówi Tomasz Wiśniewski ze sklepu z warzywami przy al. Wyszyńskiego w Szczecinie. – U nas są tylko polskie ogórki, przecież mamy sezon na te warzywa. Po co mielibyśmy je sprowadzać? Nasze są tańsze i lepsze w smaku.
Sprzedawcy w warzywniakach przyznają, że klienci wypytują o pochodzenie ogórków. – Słyszeli o zatruciach i boją się – mówi Tomasz Wiśniewski ze sklepu z warzywami przy al. Wyszyńskiego w Szczecinie. – U nas są tylko polskie ogórki, przecież mamy sezon na te warzywa. Po co mielibyśmy je sprowadzać? Nasze są tańsze i lepsze w smaku. Marcin Bielecki
Rośnie liczba zatruć wywołanych przez groźny szczep bakterii, którą wykryto w Niemczech. W szpitalu przy ul. Arkońskiej walczy o życie Polka na stałe mieszkająca za Odrą.

Mikrobiolodzy z Hamburga bakterię wykryli na ogórkach sałatkowych z Hiszpanii, sprzedawanych na targu hurtowym w Hamburgu. W tym właśnie mieście znajduje się ognisko zachorowań. Z tego rejonu pochodzi także Polka, która z objawami zatrucia szczepem pałeczki okrężnicy - bakterii Escherichia coli trafiła do szczecińskiego szpitala. Kobieta ma 31 lat i na stałe mieszka w Niemczech.

- Kobieta została przewieziona do Szczecina ze szpitala w Pile - mówi Renata Opiela z sanepidu. - Tam odwiedzała rodzinę. Wiadomo, że nikt z jej bliskich nie miał podobnych objawów. Na razie jest to pojedynczy przypadek. Kobieta zaczęła chorować już w drodze z Niemiec do Polski.

Kiedy możliwości pomocy na oddziale wewnętrznym w szpitalu w Pile wyczerpały się, kobieta trafiła do Szczecina.

- Przyjęliśmy ją na oddział zakaźny z krwawymi biegunkami i niewydolnością nerek. U nas była dializowana. Jej stan jest ciężki - mówił w piątek Mariusz Pietrzak, dyrektor szpitala przy ul. Arkońskiej.

Do zakażenia dochodzi drogą pokarmową, dlatego ważne jest dokładne mycie rąk i przede wszystkim warzyw.

- Mycie surowych produktów przed spożyciem chroni przed zatruciem - dodaje Renata Opiela. - Przypadki zatrucia tą bakterią zdarzały się już wcześniej. Ta sprawa jest jednak badana wnikliwiej, ponieważ dotyczy niebezpiecznego typu bakterii - odmiany krwotocznej, która dostaje się do krwi i uszkadza narządy wewnętrzne.

Informacje, które stale dochodzą z Niemiec, niepokoją szczecinian. W warzywniakach słychać rozmowy na ten temat i obawy przed kupowaniem warzyw.

- Oczywiście, że każdy się zastanawia, skąd są ogórki, które właśnie kupił i czy nie są zakażone - przyznaje Daniela Bogdan, studentka z Pogodna. - Sama się wahałam przed zakupem, ale uspokoiła mnie informacja, że warzywa są nasze. Nie odmówię sobie ulubionej mizerii z powodu zatruć w Niemczech. Słucham informacji, ale nie popadam w paranoję.

Zapytaliśmy eksperta, czy powinniśmy się obawiać, że zatrute warzywa trafiły także do naszych sklepów.

- Nie ma informacji na temat tego, by zatrute warzywa trafiły na polski rynek. Cała Unia Europejska jest objęta jednolitym nadzorem sanitarnym - mówi dr Jerzy Jakubek, powiatowy inspektor sanitarny. - Skażone produkty są natychmiast zgłaszane i wycofywane. Jeśli takie trafiłyby do nas, na pewno byśmy o tym wiedzieli. Mielibyśmy podany dokładny numer serii produktów i magazyn, w którym się znajdują. Przed dopuszczeniem żywności do sprzedaży wszystkie produkty muszą mieć odpowiednie certyfikaty. Badania prowadzone są non stop, oprócz tego my także prowadzimy wyrywkowe niezależne kontrole. Naprawdę nie mamy czego się obawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński