Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwierzęta z Drogoradza czekają na nowe życie

Sylwia Cyza-Słomska [email protected]
- Misiek to starszy, ale bardzo pełen sił pies - mówi Kasia. - Od niedawna wychodzi ze swojego boksu i na smyczy zwiedza okolicę. Jest zachwycony absolutnie wszystkim - dodaje. Pies lubi być głaskany, chociaż w pierwszej chwili się uchyla jakby bał się uderzenia - to pewnie uraz po smutnej przeszłości. Nie wykazuje agresji w stosunku do ludzi, ale warczy na inne psy.
- Misiek to starszy, ale bardzo pełen sił pies - mówi Kasia. - Od niedawna wychodzi ze swojego boksu i na smyczy zwiedza okolicę. Jest zachwycony absolutnie wszystkim - dodaje. Pies lubi być głaskany, chociaż w pierwszej chwili się uchyla jakby bał się uderzenia - to pewnie uraz po smutnej przeszłości. Nie wykazuje agresji w stosunku do ludzi, ale warczy na inne psy. Andrzej Szkocki
Z 40 psów i ponad 20 kotów do adopcji zostało jeszcze 17. To wynik pracy Alicji i Kasi, młodych szczecinianek, które dwa lata temu postanowiły bezinteresownie pomóc starszemu, schorowanemu małżeństwu spod Polic.

Zadzwoń i pomóż

Zadzwoń i pomóż

Więcej informacji dla osób zainteresowanych adopcją zwierząt z Drogoradza pod numerem telefonu 501 264 932.

Alicja Wilken - Zabłocka i Kasia Piotrowska do Drogoradza pod Policami trafiły po obejrzeniu programu w telewizji.

- Wyemitowali reportaż na temat starszego małżeństwa, które przez całe swoje życie przygarniało zwierzęta, którymi się opiekowali - mówi Ala. - Z biegiem czasu zaczęli chorować i nie mieli już siły żeby się nimi zająć.

Dziewczyny postanowiły im pomóc. Do dziś pamiętają swoją pierwszą wizytę w Drogoradzu. Stary, zaniedbany domek z kawałkiem ziemi, gdzie stały prowizoryczne budy dla psów.
- Zwierzęta były zaniedbane, a część z nich chorowała - wspomina Alicja. - Koty w ogóle nie wychodziły z domu, gdzie mieszkały i załatwiały swoje potrzeby.

Adopcje w tajemnicy
Właścicielami domu i zwierząt było starsze, samotne małżeństwo. Pani Genowefa chorowała.
- Początki na pewno nie były łatwe, ze względu na trudny charakter męża Gieni - Janka - mówią dziewczyny. - Nie potrafił zrozumieć, że zwierzęta nie mogą z nimi zostać i nie chciał ich oddawać. Zaciskałyśmy zęby i puszczałyśmy jego uwagi mimo uszu.

Dziewczyny zaczęły pomagać nie tylko zwierzakom, ale również ich właścicielom.
- Gienia niedługo potem zachorowała i nie mogła wstawać z łóżka - mówi Kasia. - Przywoziłyśmy im obiady, zorganizowałyśmy święta. Zaufali nam i stali się całkiem bliskimi ludźmi.

W tym czasie dziewczyny zaczęły pracować nad znajdowaniem nowych domów dla psów i kotów oraz ich leczeniem. Zwierzęta na początku wystraszone i nieufne, podobnie jak ich właściciele, zaczęli po jakimś czasie przyzwyczajać się do ludzi, normalnego życia i spacerów.
- Każda adopcja musiała być przeprowadzana w tajemnicy, bo Jan nie pozwalał na oddawanie zwierząt - mówi Alicja. - A z drugiej strony zjawiały się osoby, które po usłyszeniu jaka jest sytuacja przyjeżdżały do Drogoradza i podrzucały nam zwierzaki.

- Łatek ma bardzo ciekawy charakter - mówi Alicja. - Kocha zabawki i chowa je wszystkie jak skarby do budy. Trochę boi się ludzi, ale jak się już przekona, to będzie kochał na zabój:) Od paru miesięcy Łatek chodzi na spacery. Zarówno na smyczy jak i bez. Trzyma się blisko i nie ucieka.
(fot. Andrzej Szkocki )

Potrzebne 17 domów
Stan zdrowia małżeństwa ciągle się pogarszał. W końcu kilka miesięcy temu do szpitala trafiła Genowefa, kilka tygodni temu Jan. Oboje już nie wrócą do Drogoradza, bo wymagają stałej opieki w ośrodku.

- Teraz zwierzęta musimy odwiedzać codziennie, żeby zapewnić im jedzenie, wyprowadzić na spacer i dopilnować - mówi Alicja. - Na miejscu zostało 9 psów i 8 kotów. Tyle domów potrzebujemy, by nasza misja zakończyła się sukcesem.

Dziewczynom pomagają ich partnerzy i wolontariusz Tomek, wszyscy bezinteresownie poświęcają zwierzakom swój czas i pieniądze.

- Wozimy zwierzęta do weterynarza, znajdujemy im domy, dokarmiamy - mówią. - Jesteśmy w kontakcie z wszystkimi ich nowymi właścicielami i widzimy jaką przeszły metamorfozę. To jest dla nas największa motywacja.

Dziś najbardziej potrzebujące są trzy psy, kilkuletnia, starsza już sunia - Inka oraz Misiek i Łatek.
- Inka wymaga cierpliwego właściciela, który będzie mógł poświęcić jej nie tylko czas, ale również przeznaczyć pieniądze na leczenie - mówi Alicja. - Misiek i Łatek to idealni kandydaci na przyjaciela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński