Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror na drodze z Wisełki do Międzyzdrojów

Hanna Nowak-Lachowska [email protected]
– Samochód z naprzeciwka tak ściął zakręt, że miałem wrażenie, że jedzie naszym pasem – opowiada Ireneusz Gadzinowski.
– Samochód z naprzeciwka tak ściął zakręt, że miałem wrażenie, że jedzie naszym pasem – opowiada Ireneusz Gadzinowski. Fot. PSP/Kamień
Jest strażakiem. Widział wiele. Ale jeszcze nigdy nie był świadkiem czegoś takiego, co stało się na nadmorskiej trasie koło Wisełki.

Było tuż po godz. 17. Na dworze już ciemno. Ireneusz Gadzinowski jechał z Wisełki do kolegi w Międzyzdrojach. Przed sobą miał samochód marki chrysler.

- Ani on, ani ja nie jechaliśmy szybko - opowiada strażak. - Droga jest wąska i kręta. W pewnym momencie zobaczył, że z zakrętu naprzeciwko dosłownie wyskoczył jakiś samochód. Jechał bardzo szybko, ściął zakręt. - Przez chwilę miałem wrażenie, że jedzie po naszym pasie, na czołówkę - wspomina pan Ireneusz. - Zwolniłem i jak tylko mogłem zjechałem na prawą stronę mojego pasa ruchu. Kierowca chryslera też próbował ratować się ucieczką na pobocze, żeby tylko nie doszło do czołowego zderzenia. Oba samochody otarły się o siebie. Ten pędzący z naprzeciwka nawet się nie zatrzymał .Nie zmniejszając prędkości pognał dalej. Tymczasem chrysler wpadł do lasu i uderzył w drzewo. - Natychmiast wysiadłem z samochodu i ruszyłem z pomocą ludziom w tym chryslerze - opowiada pan Irek. - Co czułem? Chyba nic. Nie pamiętam.

Strażak to ma już we krwi, że jak widzi nieszczęście, jakiś wypadek, to nie zastanawia się, tylko rusza z pomocą. Wezwał służby ratunkowe. Otworzył drzwi chryslera i pomógł odpiąć pasy bezpieczeństwa kierowcy i jego pasażerce. - Zapytałem, czy nic im nie jest - mówi pan Ireneusz. - Powiedzieli, że nic. Ale byli w wielkim szoku. Przyjechała karetka pogotowia. Lekarz zbadał kobietę i mężczyznę. Oboje odmówili transportu do szpitala.

Pan Irek od 1989 roku pracuje w jednostce Państwowej Straży Pożarnej w Międzyzdrojach. Mieszka w Lubinie. Droga z domu do pracy jest równie kręta, jak ta z Wisełki do Międzyzdrojów. - Bardzo często kierowcy ścinają zakręty, to można powiedzieć codzienność - opowiada pan Irek. - Albo wyprzedzają na trzeciego na wąskiej drodze. Wiele razy sam musiałem ratować się ucieczką przed takimi wariatami. Ale nigdy jeszcze na moich oczach nie doszło do wypadku. Co gorsza, ten który go spowodował nawet się nie zatrzymał, nie zmniejszył prędkości. Po prostu odjechał. Takim kierowcom powinno się zabierać prawo jazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński