Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iron Fist 3. Ograliśmy Anglików w ringu [film, zdjęcia, relacja]

Maurycy Brzykcy
Fot. Marcin Bielecki
Za nami gala Iron Fist 3 w Szczecinie. Niektórzy widzowie narzekali na poziom niektórych walk, ale część z nich była bardzo emocjonująca. Na trzech szczecinian dwóch schodziło z ringu jako zwycięzcy.

Iron Fist 3 w Szczecinie

Przed galą doszło do małej zmiany w programie walk. Z powodu kontuzji wypadł szczecinianin Paweł Piłat, a z nim jedna walka w boksie tajskim. Jako pierwsi w ringu w MMA stawili się Maciej Kriwienok (Kuźnia Raciborska) i Michał Gutowski z Berserker's Team Szczecin. Ten drugi wychodził na ring przy muzyce ze znanej gry komputerowej "Mortal Combat" i początek jego walki był bardzo obiecujący, choć to Kriwienok sprowadził walkę do parteru.

- Jedziesz Gutek! - publiczność dopingowała szczecinianina, jednak ten, podobnie jak jego rywal dość szybko się zmęczył i w ciosach obu zawodnikach nie było siły. Ostatecznie wygrał Gutowski przez podduszenie.

Druga walka, już w muay thai, to pojedynek pochodzącego z Anglii Jafara Mukriego oraz Pawła Jędrzejczyka z Punchera Wrocław. Polak wygrał jednogłośnie decyzją sędziów po trzyrundowym starciu. W trzeciej walce, drugiej w formule MMA, ponownie zobaczyliśmy zawodnika ze Szczecina. Łukasz Skibski z Berserker's Team stanął oko w oko z Wiktorem Sobczykiem z Gracie Barra Łódź. To był pierwszy pojedynek, w którym na ringu pojawiła się krew i niestety w większości była to krew szczecinianina. Skibskiemu nie pomógł nawet w stojący w jego narożniku bokser Artur Mulinow, choć do pewnego momentu wydawało się, że ma nawet szansę na zwycięstwo. W trzeciej rundzie przegrał jednak przez nokaut techniczny.

Ciekawy był pojedynek w formule MMA Portugalczyka Domingosa Mestre z Robertem Radomskim z Silesian Cage Club. Miłośnicy walk w parterze mieli co oglądać, bo zawodnicy jeden po drugim zakładali sobie dźwignie na ręce i nogi. Wygrał Portugalczyk. - Dziękuję! - krzyknął po walce w stronę trybun zwycięzca.

Sporo kontrowersji wzbudził kolejny pojedynek w muay thai. Świetny polski zawodnik, Tomasz Makowski, zmierzył się z młodym Słowakiem Peterem Franco. Zawodnik Gwardii Zielona Góra nie miał odpowiednio dobranego rywala i wygrał z nim już pierwszej rundzie po ciosie kolanem. W tej samej formule podobać się mogła walka Mariusza Cieślińskiego (Fighter Wrocław) z Anglikiem Jonathanem Chipchasem. Trafionych ciosów ręką, czy nogą było wiele. Podobnie jak obaleń. Widać było, że Cieśliński nie spodziewał się takiego oporu ze strony Anglika. Ostatecznie to jednak Polak wygrał na punkty po trzech rundach.

Przedostatnia walka wieczoru była jedną z najbardziej wyczekiwanych, bowiem mierzyli się w niej Amerykanin Anthony Durnell i Fin Juha-Pekka Vainikainen. Z furią ruszył na rywala zawodnik zza oceanu, ale szybko Fin złapał go i zaczął podduszać. Udało mu się i wygrał 30 sekundach, choć gdyby nie szybka interwencja sędziów, mogło to się źle skończyć dla Amerykanina.

Walką wieczoru było starcie Marcina Parchety z Nak Muay Szczecin i Anglika Samuela Wilsona w formule boksu tajskiego. Po trzech rundach solidnych kopnięć i uderzeń wygrał szczecinianin decyzją sędziów. - To prawda, nie wiedziałem zbyt wiele o nim, ale wiedziałem, że jest mistrzem Wielkiej Brytanii i na pewno coś sobą reprezentuje - mówił po walce jak zwykle bardzo spokojnie Parcheta. - Chciałem pokazać wszystkim, że tytuły, które zdobywam, czy walki, które wygrywam nie są przypadkowe. Fajnie, że ludzie mogli zobaczyć na żywo, jak sprawdzam się w ringu.

A w pojedynku Anglia - Polska w boksie tajskim było 3:0 dla naszych zawodników. Czyli wynik, jaki prawdpodobnie nigdy nie powtórzy się w piłce nożnej...

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński