Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5-letni Kuba terroryzuje szkołę: rzuca krzesłami i gryzie dzieci

Anna Folkman [email protected]
Rodzice spotkali się wczoraj w parku przy ul. Św. Wojciecha. O pomoc w nagłośnieniu problemu poprosili media.– Nie mamy innego wyjścia. Nie wiemy, kto może nam pomóc, mamy związane ręce – mówi jedna z matek. – Decyzję o tym, co dalejbędzie z chłopcem, muszą podjąć jego rodzice. Dotychczasowe starania nic nie dały. Pięciolatek w szkole nie może mieć indywidualnegonauczania. Opieka pedagoga, który ma na głowie całą szkołę nie załatwi sprawy.
Rodzice spotkali się wczoraj w parku przy ul. Św. Wojciecha. O pomoc w nagłośnieniu problemu poprosili media.– Nie mamy innego wyjścia. Nie wiemy, kto może nam pomóc, mamy związane ręce – mówi jedna z matek. – Decyzję o tym, co dalejbędzie z chłopcem, muszą podjąć jego rodzice. Dotychczasowe starania nic nie dały. Pięciolatek w szkole nie może mieć indywidualnegonauczania. Opieka pedagoga, który ma na głowie całą szkołę nie załatwi sprawy. Marcin Bielecki
Gryzie, kopie, rzuca krzesłami. Pięciolatka boją się nawet dorośli. Od wczoraj sam siedzi w klasie. Reszta dzieci została w domu. Dyrekcja szkoły jest bezradna.

Dzieci moczyły się w nocy, płakały, bolały ich brzuszki, nie chciały chodzić do szkoły. Po prawie dwumiesięcznej męczarni rodzice zaprotestowali i nie posyłają swoich pociech na lekcje. W ławce siedzi tylko pięciolatek, który jest przyczyną całego zamieszania. Powinien mieć indywidualne nauczanie, ale w świetle prawa jeszcze mu nie przysługuje.

Od poniedziałku uczniowie jednej z klas w podstawówce przy ul. Obrońców Stalingradu w Szczecinie nie chodzą do szkoły. Rodzice zapowiadają, że tak będzie do momentu aż sprawa z agresywnym chłopcem zostanie załatwiona.

- To, co się dzieje w szkole przechodzi ludzkie pojęcie - mówi Cecylia Tęgosik, mama jednego z uczniów. - Od początku roku szkolnego stale są problemy z Kubą. Rzuca krzesłami, gryzie nauczycieli, demoluje pomieszczenia. Nasze dzieci boją się go i nie chcą chodzić do szkoły. Niektóre ze strachu zaczęły moczyć się w nocy, skarżą się na bóle brzucha. Nikt nie potrafi sobie z nim poradzić.

Jak przyznają rodzice, mama chłopca stosuje się do zaleceń, chodzi na badania do poradni, ale diagnoza ma być znana dopiero na początku listopada.

- Wydaje nam się, że w szkole dostaje jakieś bodźce, które pobudzają go do agresji - dodaje pani Cecylia. - Boimy się, bo kiedyś zamiast krzesła może rzucić nożyczkami, wtedy dopiero wszyscy będą zastanawiać się, jak można było uniknąć tragedii.

Na wyniki badań czeka też dyrekcja szkoły.

- Z prawnego punktu widzenia, jako szkoła, nie możemy zrobić nic więcej jak wspierać, czy też mobilizować rodziców - mówi Iwona Bogus, dyrektor SP 54. - To cały czas robimy. Organizujemy też spotkania z rodzicami chłopca, rodzicami innych dzieci, jak również ze specjalistami różnych instytucji, mogących pomóc w tej sprawie. Zapukaliśmy już do każdych drzwi z prośbą o pomoc. Chłopiec został poddany badaniom, mamy nadzieję, że postawiona diagnoza wskaże nam i rodzicom drogę do dalszego postępowania z nim.

Więcej o tej historii przeczytacie w dzisiejszym wydaniu "Głosu Szczecińskiego"

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński