Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po tragedii pod Wapnicą. Nowe wytyczne dla ratowników

Anna Maciejewska
Marcin Zydorowicz, wojewoda zachodniopomorski, pełnomocnik wojewody ds. ratownictwa medycznego Marcin Podgórski i wojewódzki konsultant ds. ratownictwa prof. Cezary Pakulski na konferencji opowiadali o najbliższych zmianach w ratownictwie medycznym. Nie pominięto też tematu tragicznego wypadku pod Wapnicą.

O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Do wypadku doszło w kwietniu. Dachowała skoda roomster, którą podróżowały dwa młode małżeństwa ze Szczecina. Auto uderzyło też w drzewo. W wyniku uderzenia śmierć na miejscu poniosła jedna z pasażerek, druga - w ósmym miesiącu ciąży - zmarła w stargardzkim szpitalu. Dwaj mężczyźni nie odnieśli większych obrażeń.

Rodzina zmarłej ciężarnej domagała się wyjaśnień, na temat tego czy były szanse na uratowanie życia nienarodzonego dziecka. Po naszej interwencji sprawą zajęły się odpowiednie organy.

Po analizach zdarzenia przez pełnomocnika wojewody ds. ratownictwa medycznego oraz wojewódzkiego konsultanta ds. ratownictwa na biurko wojewody trafił raport. Wskazano w nim szereg błędów w komunikacji i pracy zespołów ratowniczych.

- W wypadku pod Wapnicą były cztery poszkodowane osoby - mówił podczas konferencji Marcin Zydorowicz, Wojewoda Zachodniopomorski. - Zostały przeanalizowane poszczególne zapisy rozmów pomiędzy dyspozytorami. Poprosiłem organy założycielskie - Urząd Marszałkowski i Radę Powiatu w Choszcznie o odpowiedź na postawione pytania. Pod koniec zeszłego tygodnia przyszła informacja z prokuratury w Stargardzie, że nadal prowadzone są czynności związane z wypadkiem. Prokuratura nie bada jednak sprawności działania ratownictwa medycznego. Złożyłem, więc wniosek dotyczący podejrzenia popełnienia przestępstwa.

Wojewoda mówił, że błędy przy akcji w wypadku pod Wapnicą popełniły obie strony zaangażowane w udzielenie pomocy poszkodowanym: zarówno dyspozytorzy, jak i zespoły medyczne filii WSPR w Stargardzie Szczecińskim oraz Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Choszcznie. Osoby prowadzące akcję ratunkową przyznały, że o wypadku nie został powiadomiony lekarz koordynator.

- Po korespondencji otrzymanej od organów założycielskich żadna ze stron nie przyznaje się do odpowiedzialności - kończy kwestię Zydorowicz. - Będzie musiała rozstrzygnąć to prokuratura.

Pełnomocnik wojewody ds. ratownictwa medycznego Marcin Podgórski i wojewódzki konsultant ds. ratownictwa prof. Cezary Pakulski podali się do dymisji. Jeśli nie zmienią decyzji będą mogli opuścić stanowiska, jednak dopiero kiedy zostaną uporządkowane wszystkie sprawy, te związane z Wapnicą także.

Co zmieni się w ratownictwie?

- W tym roku mamy jeszcze 79 rejonów operacyjnych - mówi wojewoda. - Od przyszłego roku będzie 21 rejonów operacyjnych, pokrywających się z granicami powiatów. Niezmieniona będzie liczba karetek: 30 specjalistycznych i 49 podstawowych. O jedną karetkę więcej uda się zakontraktować na sezon wakacyjny w miejscowościach nadmorskich.

W tym roku Zachodniopomorskie ma trzy karetki sezonowe: w Mielnie, Ustroniu Morskim i Dziwnowie. Od przyszłego roku, dzięki skróceniu czasu stacjonowania tych trzech karetek (od przyszłego roku karetki będą stacjonować od 24 czerwca do 31 sierpnia) zaoszczędzone w ten sposób pieniądze zostaną przeznaczone na dodatkową, czwartą karetkę w Pobierowie.

Oprócz 9 szpitalnych oddziałów ratunkowych, które są teraz, jest szansa, że już w tym lub przyszłym roku, dołączy do nich szpital w Goleniowie i Świnoujściu.

Zamiast "Na Ratunek" będzie abecadło

Już od 12 lipca zniesiona zostanie procedura "Na Ratunek".
Do tej pory szpital, który nie dysponował odpowiednim sprzętem bądź specjalistycznym oddziałem i nie był w stanie dowiezionemu przez pogotowie ratunkowe poszkodowanemu udzielić pomocy, mógł w ramach "Procedury na ratunek" odesłać pacjenta tym samym transportem do specjalistycznej placówki.

Zasada miała zapobiec długim oczekiwaniom pacjentów na oddziałach szpitalnych, w tych placówkach, które miały problem z transportem sanitarnym i w danym momencie nie mogły skorzystać z własnej karetki. Takich przypadków, kiedy zadziałała procedura "Na Ratunek" do maja było 800. Ok. 20 proc było nieuzasadnionych. Ministerstwo każe znieść procedurę informując, że placówki mające kontrakt z NFZ mają obowiązek posiadać transport własny.

W zamian za to zostanie wprowadzone "abecadło" dla służb ratowniczych. Wskazówki w nim zawarte w ramach ginekologii, neurologii, kardiologii i transportowania chorych z obrażeniami ciała, mają pomóc ratownikom w rozpoznaniu, co dzieje się z poszkodowanym, tak by trafił na odpowiedni oddział.

- Gdyby ratownik miał problem z diagnozą mimo wskazówek, to ma trzy ewentualności skorzystania z wiedzy innych - mówi Marcin Zydorowicz, wojewoda. - Dysponenci 7 lipca na spotkaniu zespołu ds. ratownictwa medycznego zostaną poproszeni o utworzenie stanowiska starszego lekarza dyżuru. Osoba taka ma dyżurować w dowolnym ambulansie, ważne by czuwała i można było się z nią skontaktować.

Jeśli nie będzie mogła pomóc to do dyspozycji ratowników, w kwestii konsultacji, ma być lekarz karetki specjalistycznej oraz lekarz koordynator. Wszystko po to, by odwieźć pacjenta do szpitala, który mu rzeczywiście pomoże, a nie do położonego najbliżej.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński