Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o słupy energetyczne

Agnieszka Grabarska [email protected]
– Na pewno nie zgodzę się na te marne grosze, które chcą nam zapłacić. Jeśli staną tu wielkie słupy, ziemia straci na wartości – mówi Sabina Niemiec.
– Na pewno nie zgodzę się na te marne grosze, które chcą nam zapłacić. Jeśli staną tu wielkie słupy, ziemia straci na wartości – mówi Sabina Niemiec. Fot. Agnieszka Grabarska
Nie ma zgody pomiędzy mieszkańcami Niechorza i Lędzina a firmą rozbudowującą napowietrzną linię energetyczną. Inwestycja jest niezbędna, bo w pobliżu powstała właśnie wiatrowa ferma.

Prace na zlecenie ENEI Operator Sp. z o.o. miała wykonać firma z Gdańska. Chodziło o przebudowę napowietrznej linii o napięciu 110 kV z jednotorowej na dwutorową. Planowana była także budowa wyższych słupów.

Prace miały przebiegać po istniejącej już trasie przepływu, którą wybudowano w latach osiemdziesiątych. Nowe słupy miały być jednak wyższe i wykonane ze specjalnego materiału.

Konflikt powstał w momencie, kiedy okazało się, że na przeprowadzenie budowlanych robót, potrzebna jest zgoda właścicieli gruntów na których stoją słupy. Firma chciała mieć także wstęp na prywatne tereny w przypadku awarii. Powstał spór, bo wykonawca i mieszkańcy od początku nie mogli dojść do porozumienia.

- Jak przyjechali pierwszy raz, to dostaliśmy propozycję umowy. Wynikało z niej, że firma chce zapłacić jednorazowe odszkodowania. Kwoty, które nam proponowali były śmiesznie niskie. Nie zgodziliśmy się na te warunki - opowiada Sabina Niemiec z Lędzina.

W jej przypadku chodziło o prace na dwóch działkach. Jedna z nich, niedawno została przekształcona na budowlaną. Kobieta chciała zbudować tam dom i prowadzić agroturystykę. Teraz boi się, że przez ogromne słupy działka straci na wartości.

- Dlatego zażądałam większej kwoty. Ta agroturystyka miała być posagiem dla moich córek. Będę musiała kupić inną działkę, bo nikt nie będzie chciał wypoczywać pod takimi słupami - tłumaczy Sabina Niemiec.

Inni właściciele działek, także nie chcą na swoich terenach nowych słupów. - To jest bardzo dziwna sprawa, bo panowie którzy z nami rozmawiali zabronili nam rozmawiać o kwotach, które mają nam zapłacić - mówi Romuald Zubrewicz.

Mieszkańcy mają także zastrzeżenia do sposobu prowadzenia negocjacji. Twierdzą, że przedstawiciele firmy z Gdańska straszyli ich i grozili sądem. Dlatego do dzisiaj nie podpisali proponowanych umów i porozumień.

Zarzuty odpiera kierownik działu projektowania linii z firmy SAG Elbud Gdańsk Holding S.A.

- Miałem sygnał od jednej pani o złym zachowaniu pracowników - mówi Lech Wiśniewski. - Sprawdziłem to i nic się nie potwierdziło.

Przyznaje jednak, że negocjacje przeciągają się. - Część mieszkańców zgodziła się na nasze warunki. Ta linia musi być przebudowana ze względu na bezpieczeństwo energetyczne w tym rejonie - przekonuje.

Lech Wiśniewski twierdzi, że firma nadal będzie próbowała dojść do porozumienia z właścicielami gruntów. Jeśli to się nie uda, jest jeszcze jedno wyjście. Gryficki starosta ma możliwość wszczęcia administracyjnego postępowania. Po wydaniu zgody na masowe zajęcie terenu, odszkodowania będą wypłacone w kwotach, które określi biegły rzeczoznawca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński