Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Police: VII Rodzinny Rajd Rowerowy. Sposób na życie dla dużych i małych

Piotr Jasina
Uczestnicy rajdu są już nieźle zaprawieni w rowerowych eskapadach, nawet ci najmłodsi pojechali w nim po raz kolejny.
Uczestnicy rajdu są już nieźle zaprawieni w rowerowych eskapadach, nawet ci najmłodsi pojechali w nim po raz kolejny. Fot. Piotr Jasina
Duzi i mali wzięli udział w VII Rodzinnym Rajdzie Rowerowym. W tej edycji uczestniczyło ponad 60 osób, od najmłodszych do sędziwych rowerzystów.

- To inny rajd od tych, które proponujemy zwykle - mówi Wiesław Gaweł ze Stowarzyszenia Ekologicznego Łarpia, współorganizator imprezy, zapalony rowerzysta. - Proponujemy rodzinom nie tylko rekreację, ale także działania na rzecz przyrody. Trasę rajdu tak zaplanowano, by mogli w nim wziąć udział dorośli i dzieci.

- Już czwarty raz uczestniczę w rajdzie rodzinnym - mówi Weronika Olszewska, uczennica szkoły podstawowej. - Ja i mój tata, bo mama i młodsza siostra Rozalia, jadą po raz trzeci.

Państwo Olszewscy często korzystają z rowerów. Na co dzień jeżdżą po lesie w okolicach ul. Rurowej. - Można tam znaleźć stare kanapy albo fotele - dodaje 8-letnia Rozalka. - Bardzo lubimy rowerowe wycieczki, chociaż te kanapy są złe, trzeba je sprzątnąć.

W tegorocznej edycji rajdu wzięło udział 60 osób. Były całe rodziny, ale także pojedyncze osoby, dzieci i dorośli. - Trasa biegła od boiska przy ul. Piaskowej w Policach przez Siedlice, do Dębu Bogusława X, dalej nad jezioro Goślickie, potem był kościół w Przęsocinie, Komarzy Młyn i Góra Słowiańskich Bogów w Mścięcinie i meta przy stadionie OSiR-u - dodaje Wiesław Gaweł.

Organizatorzy zadbali, by uczestnicy nie tylko jechali na rowerach, zafundowali także różne atrakcje. - Nad jeziorem Goślickim zaplanowaliśmy sprzątanie lasu, po drodze trzeba było z bali drewnianych zbudować mostek, by przejechać na drugą stronę - dodaje Gaweł. - Takie zadania, to nie tylko sprawdzony sposób na uatrakcyjnienie imprezy, ale także zwiększony kontakt z przyrodą. Na mecie zdrożonych rajdowiczów czekały napoje i ciepły posiłek z grilla.

Nad zdrowiem rowerzystów czuwało rodzeństwo Joanna Grzyb z bratem Grzegorzem ze Społecznego Stowarzyszenia Ratowniczego.

- Ja już jestem ratownikiem - mówi Joanna. - Ale mój 16-letni brat dopiero jest kandydatem.

- Uwielbiam jazdę na rowerze - mówi Grzegorz. - Chcę też być ratownikiem.

Udział w takim rajdzie to sama przyjemność. Nie tylko przyjemność, jak się okazało, ponieważ w trasie, w pobliżu Dębu Bogusława jeden ze starszych uczestników zasłabł. Pomoc ratowników okazała się niezbędna. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, choć rowerzysta musiał zrezygnować z dalszego udziału w rajdzie.

Pogoda sprzyjała. - To bardzo ważne - tłumaczy Gaweł. - Jazda po lesie nie jest łatwa, wymaga kondycji, lepiej więc by odbywała się w bezdeszczowy dzień.

Stowarzyszenie Łarpia organizuje co najmniej 12 rajdów rocznie.
- Staramy się organizować wycieczki raz w miesiącu. Chcemy pokazywać policzanom okolice. Rowery to doskonały sposób na taką rekreację - dodaje nasz rozmówca.

Rajd zakończył przy stadionie na ul. Piaskowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński