Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabili psa, powybijali okna. Brutalna akcja antyterrorystów

Mariusz Parkitny
Fot. Archiwum/Andrzej Szkocki
Jeden pies zastrzelony, drugi dostał pięć strzałów, ale przeżył. Wyłamana brama, powybijane szyby w oknach, strzały z broni hukowej i ostrej. Tak wyglądała obława na 20-latka, który dwa lata temu miał sprzedać narkotyki za 30 zł.

- Jestem zaskoczony. Użyto środków niewspółmiernych do ewentualnej winy chłopaka. Przecież sam stawiłby się na przesłuchanie. Wystarczy porównać koszty takiej akcji, nie mówiąc już o stratach jakie poniosła rodzina - mówi mec. Marek Kędziora.

Sprawa dotyczy poniedziałkowej akcji w Wolinie. 19-letni Daniel S. to jeden z trzech zatrzymanych wtedy mężczyzn. Prokuratura postawiła mu jeden zarzut. Dwa lata temu miał sprzedać 16-letniej dziewczynie marihuanę. Na transakcji zarobił ok. 30 zł. Nie przyznaje się do winy. Trafił do aresztu.

Wczoraj o zatrzymaniu oficjalnie poinformowała komenda wojewódzka. Według komunikatu cała trójka to dilerzy narkotyków, a udział antyterrorystów był konieczny, bo mężczyźni mogli mieć broń palną.

Policja przyznaje, że podczas zatrzymania Daniel S. nie stawiał oporu. Nie znaleziono przy nim narkotyków, ani innych obciążający go przedmiotów. A rzekoma broń palna okazała się wiatrówką, którą miał inny z zatrzymanych (nie miał na nią pozwolenie). Rodzina i adwokat S. zarzucają policji brutalną akcję.

- Mój klient jest podejrzany o jedno przestępstwo sprzed dwóch lat. Nie ma zarzutu, że działał w jakiejś grupie zorganizowanej. To, że przy kimś znaleziono wiatrówkę i narkotyki nie może być argumentem najazdu na inny dom. Takie środki użyte do zatrzymania muszą dziwić - dodaje mec. Kędziora.

Oto relacja jednego ze świadków policyjnej akcji. Jest znajomym rodzinny S. Był w ich w domu z niedzieli na poniedziałek. O godzinie 6 rano szykował się do pracy.

- Byłem w kuchni. Widziałem jak rozpędzony wóz taranuje bramę i wjeżdża na podwórko. Obok wbiegło kilku antyterrorystów w kominiarkach. Zastrzelili psa, który biegał na dworze. Drugiego, sześciomiesięcznego szczeniaka, który wybiegł z merdającym ogonem, ranili pięcioma strzałami. Nie zareagowali, gdy mama Daniela widząc co się dziele krzyknęła, że idzie im otworzyć drzwi. Używali nabojów hukowych i ostrej amunicji. Mnie rzucili na ziemię i przycisnęli butem, choć w ogóle nie mam nic wspólnego ze sprawą. Uszkodzili mi rękę - opowiada.

Antyterroryści strzałami rozbili kilka szyb w mieszkaniu. Potem zatrzymali Daniela S., który spał w swoim pokoju. Ślady po pociskach są na drzwiach i ścianach. Nasz rozmówca znalazł kilka łusek po pociskach, których policjanci nie zdążyli zabrać. Prokuratura zaprzecza, że wydała polecenie użycia oddziału antyterrorystycznego.

Policja broni akcji.
- Takie działania przygotowuje się wcześniej, aby zapewnić ochronę zdrowia i życia osób i policjantów. Mieliśmy informacje, że podejrzani mogli mieć narkotyki i broń. stąd decyzja o zastosowaniu takich środków - powiedziała asp. Alicja Śledziona z zachodniopomorskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński