Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celnicy od pięciu lat ścigają niewinnego człowieka

Mariusz Parkitny
Archiwum
Już piąty rok celnicy ścigają mieszkańca Szczecina, aby zapłacił za sprowadzony samochód. Ale jak ustaliliśmy Wiesław Bednarczyk nie ma nic wspólnego z autem.

W tym tygodniu Bednarczyk dostał wyliczenie długu wobec Izby Celnej w Szczecinie. Z odsetkami to ponad 16 tys. zł. Za 24-letniego opla kadetta.

- Jestem załamany. Nie wiem dlaczego uznano, że ten opel jest mój. Boję się, że przyjdzie komornik i stracę dobytek całego życia - żali się.

Bednarczyk jest mechanikiem samochodowym. Ma zakład w centrum Szczecina. Nasze ustalenia różnią się od tych, które przysłała nam Izba Celna. Zaczęło się w połowie 2001 r. Policjanci zatrzymali do kontroli opla na holenderskiej rejestracji. Kierowcą był mężczyzna, który przedstawiał się jako Ryszard. To prawdopodobnie Polak od lat mieszkający na Zachodzie. Opel był w złym stanie technicznym. Policjanci zalecili naprawę.

Kierowca przyjechał do mechanika w centrum Szczecina. Ten skierował go do Bednarczyka, który zajmował się takimi naprawami (w aktach sprawy jest oświadczenie mechanika, że zgłosił się do niego "Ryszard" i przekazał sprawę Bednarczykowi). Holender zlecił naprawę, ale powiedział, że nie ma przy sobie pieniędzy. Więcej się nie pojawił.

Przez pół roku opel stał na sąsiednim parkingu. W lutym 2002 r. w nocy policjanci zatrzymali opla do kontroli. Za kierownicą siedział Piotr O. Nie miał dokumentów wozu. Były za to założone kradzione polskie tablice rejestracyjne. Policjanci podejrzewali, że auto zostało skradzione dlatego trafiło na policyjny parking. Piotr O. tłumaczył się, że planował kupić auto i wypożyczył mu je do wypróbowania "wysoki blondyn" o nazwisku Bednarczyk.

Na komisariacie doszło do konfrontacji z Bednarczykiem, który jest niskim szatynem. I okazało się, że to nie on "wypożyczył" auto Piotrowi O. Nie udało nam się ustalić jak zakończyła się sprawa Piotra O., ale Wiesław Bednarczyk został uwolniony od podejrzeń. Tymczasem celnicy twierdzą, że Piotr O. rozpoznał Bednarczyka. Dlatego w 2004 r. urząd celny uznał, że to Bednarczyk musi zapłacić za sprowadzenie opla z zagranicy.

- Zgodnie z prawem dłużnikami są osoby, które nabyły, posiadały, lub posiadają towar i które wiedziały lub przy zachowaniu należytej staranności mogły się dowiedzieć, że w chwili jego nabycia lub wejścia w jego posiadanie był to towar wprowadzony nielegalnie - tłumaczy Monika Woźniak-Lewandowska z Izby Celnej w Szczecinie. - Poza tym pan Bednarczyk nie odwołał się od tej decyzji.

- A dlaczego na Boga miałbym się odwoływać? Przecież nie miałem nic wspólnego z tym autem. Facet podał moje nazwisko, bo jest na szyldzie reklamowym, obok miejsca gdzie skradli samochód. Dlaczego mam udowadniać, że nie jestem wielbłądem? - pyta Bednarczyk.

Od pięciu lat trwa wymiana pism, a dług rośnie.
- Izba gdyby chciała mogłaby uchylić decyzje lub wznowić postępowanie. Ale wybiera typowo biurokratyczne podejście - ocenił mec. Kamil Zieliński, pełnomocnik Bednarczyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński