Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świnoujski maraton rowerowy - 1016 kilometrów w 72 godziny

Hanna Lachowska
Zawodnicy nie pojechali dla nagród pieniężnych. Jedyną nagrodą za miejsca od pierwszego do czwartego jest bowiem strój kolarza. Na koszulce widnieje imię i nazwisko nagrodzonego, nazwa maratonu i czas w jakim pokonał trasę.
Zawodnicy nie pojechali dla nagród pieniężnych. Jedyną nagrodą za miejsca od pierwszego do czwartego jest bowiem strój kolarza. Na koszulce widnieje imię i nazwisko nagrodzonego, nazwa maratonu i czas w jakim pokonał trasę. Sławek Ryfczyński
Dziś do Włosowatej na Podkarpaciu dotrą rowerzyści, którzy w sobotę rano wyruszyli ze Świnoujścia w najdłuższy w Polsce maraton Imagis Tour.

Pierwsi zawodnicy spodziewani byli już wczoraj późnym wieczorem lub w nocy. 43 śmiałków wystartowało w sobotę o 8 rano.

- Wybór trasy z północy na południe, a nie odwrotnie nie jest przypadkowy - mówi jeden z głównych organizatorów maratonu Robert Janik. - Po prostu większość wiatrów wieje z północnego zachodu. Startując ze Świnoujścia zawodnicy przez sporą część trasy mają wiatr w plecy lub z boku, a nie z przodu. To ważne. No i zaczynają jadąc po płaskim, a nie od razu w górach.

Niektórzy startują w Imagis Tour już kolejny raz.
- W ubiegłym roku przejechałem trasę w 64 godziny - opowiada Cezary Dobrochowski ze Świnoujścia. - W tym chciałbym się zmieścić poniżej 50 godzin.

Ale są i tacy, którzy po raz pierwszy spróbowali zmierzyć się z tym dystansem.
- Do tej pory najdłuższym moim maratonem był 400-kilometrowy w Gorzowie Wielkopolskim - mówi Dariusz Bielenis z Świnoujścia. - Pokonanie ponad tysiąca kilometrów to duże wyzwanie.

Na trasie rowerzystom towarzyszyło 6 samochodów osobowych i bus.
- Jesteśmy tak zwaną obsługą techniczną - mówią Marzena Szatkowska, Dorota Podkońska i Łukasz Stalżec. - Mamy ze sobą wszystko, co może przydać się na trasie zawodnikom. Od części rowerowych w razie awarii, po kanapki i napoje.

Po drodze zawodnicy mieli wyznaczone miejsca na nocleg. Choć słowo nocleg, to zdecydowanie za dużo powiedziane. Spali bowiem po kilkanaście minut, najwyżej godzinę i jechali dalej.

Na pomysł zorganizowania tak długiego maratonu wpadli Robert Janik z Leszna i Wiesław Rusak do niedawna mieszkający w Świnoujściu. Obaj są zapalonymi kolarzami-amatorami.

- Wiesiek organizował maratony dookoła Zalewu Szczecińskiego - opowiada pan Robert. - Przy którymś pomyśleliśmy, że fajnie byłoby spróbować przejechać tysiąc kilometrów. To taka magiczna liczba, psychologiczna. Naszemu sponsorowi też się spodobał ten pomysł.

Nigdzie się nie reklamowali. Informacja o maratonie rozeszła się pocztą pantoflową wśród kolarzy, którzy biorą udział w innych maratonach organizowanych w kraju. W pierwszym uczestniczyło 17 zawodników. W kolejnych 23 i 30.

- Jest nas coraz więcej, to znaczy, że pomysł jest dobry. W tym roku przyjechali nawet zawodnicy z Niemiec - mówi Robert Janik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński