Kiedy wiatr wieje w stronę bloków, trzeba zamykać okna. Smród i i pieczenie oczu są nie do wytrzymania.
W lesie, jakieś dwa kilometry od Górnego Tarasu, jest odlewnia żeliwa Ha Con. Pas drzew i pola nie chronią mieszkańców, tego sporej wielkości osiedla, przed zanieczyszczeniami.
Brakowało powietrza
- Kilka dni temu, około godziny czwartej rano, wracaliśmy z żoną z wesela - opowiada pan Mirosław. - W pewnym momencie zauważyliśmy nad lasem obłok dymu. Według nas, wydobywał on się z miejsca, gdzie jest odlewnia żeliwa. Po kilkunastu minutach dym niesiony wiatrem dotarł do nas. Ogarnęło nas przerażenie. Smród był nie do opisania. Drapało w gardle. Oczy okropnie łzawiły. Żona, która choruje na astmę, zaczęła się dusić. Oboje, w pewnym momencie, nie mieliśmy czym oddychać.
Okropnie cuchnęło
Na nic zdała się szybka ucieczka do mieszkania. Pootwierane okna sprawiły, że i w nim trudno było wytrzymać. Smród, przypominający paloną gumę lub plastyk, był wszędzie.
- Szybko obudziłem syna - mówi pan Mirosław. - Ma aparat fotograficzny. Poprosiłem, żeby sfotografował to, co unosi się nad lasem. Mimo, że wiatr zdążył już przerzedzić wiszące na lasem opary, to na zdjęciu i tak udało się je zarejestrować.
Trwa postępowanie
Pan Mirosław, o istniejącym zagrożeniu, poinformował wydział ochrony środowiska w barlineckim magistracie.
- Rzeczywiście sprawa jest nam znana - przyznaje Cezary Krzyżanowski, kierownik wydziału. - Szefostwo odlewni zaprzecza jednak, że te zanieczyszczenia pochodzą z ich firmy.
Odlewnia pracuje na trzy zmiany, od poniedziałku do piątku. Cuchnący i drażniący dym pojawia się w różnych odstępach czasu. Nie ma w tym regularności, tak jakby ktoś specjalnie ukrywał powtarzalność tego zjawiska i chciał uniemożliwić jego rejestrację.
- Prowadzimy w tej sprawie postępowanie administracyjne - zapewnia Krzyżanowski. - Jestem przekonany, że pozwoli nam ono wyjaśnić to bulwersujące mieszkańców zdarzenie.
Zbadają emisję spalin
Prezes firmy Ewa Dzierbunowicz, której pokazaliśmy zdjęcia zrobione przez naszego Czytelnika, nie kryła zdziwienia.
- Proces zalewania form żeliwem przeprowadzamy w godzinach od 15 do 22 - tłumaczy. - I tylko wtedy z komina może wydobywać się dym. Jednak nie może mieć on takich właściwości, o jakich mówi mieszkaniec Górnego Tarasu. W żeliwiaku nie ma możliwości spalania plastyku lub gumy. Po pierwsze, nie mielibyśmy odwagi na spalanie czegoś takiego, a po drugie odlewy z takimi domieszkami byłyby brakami. Jeżeli dym wydobywający się z naszego komina jest uciążliwy, to ubolewam nad tym. Dlatego po raz kolejny zlecimy zbadanie emisji spalin.
Ewa Dzierbunowicz zapewnia, że szefostwo dokładniej przyjrzy się procesowi technologicznemu, jaki obowiązuje podczas wytopu żeliwa. Ale zwraca też uwagę na inny fakt. Na terenie, gdzie mieści się firma Ha Con, działa kilka firm. Pani prezes nikogo nie oskarża. Jednak kategorycznie zaprzecza, jakoby duszący dym wydobywał się z komina odlewni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?