Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecin bez prądu (wideo + zdjęcia + mp3)

Mariusz Parkitny
Nawet panie w informacji na Dworcu Głównym nie potrafiły udzielić informacji na temat opóźnionych pociągów.
Nawet panie w informacji na Dworcu Głównym nie potrafiły udzielić informacji na temat opóźnionych pociągów. Marcin Bielecki
Trzysta tysięcy szczecinian musiało sobie radzić w kompletnych ciemnościach. Bez telefonów i wody. Niektórzy byli bliscy histerii.
SklepyTakich karteczek można było spotkać wiele w witrynach sklepowych.

Awaria prądu stulecia w Szczecinie. Fotorelacja z "blackoutu"

- Jestem załamana. Noc spędziłam w poczekalni dworcowej. Pociąg nie dojechał. W informacji nikt nie potrafi powiedzieć kiedy coś się zmieni - płakała na peronie pani Monika Wolska. Rano miała być Krakowie w szpitalu u mamy.

Lewobrzeże Szczecina pogrążyło się w ciemnościach kilka minut przed czwartą rano. Jeszcze w poniedziałek nic nie zapowiadało katastrofy. Sztab kryzysowy wojewody informował o opadach śniegu. Nikt nie przewidział, że będzie padać kilkanaście godzin bez przerwy. Przed północą światło w mieszkaniach zaczęło migać. Ale nie zgasło.

W szpitalach włączono zapasowe generatory. Najgorsza sytuacja była w Zdunowie. Tam urządzenie traciło zasilanie.

- Przywieźliśmy nasz generator i czekamy na decyzje. Na razie nie ma zagrożenia dla życia pacjentów. Szpitalny zapasowy generator jeszcze pracuje - mówi Dariusz Poźniak, starszy operator sprzętu specjalnego w szczecińskiej straży pożarnej.

Na Niebuszewie młoda kobieta zaczęła rodzić. Dzięki pomocy sąsiadów trafiła do szpitala. Poród trwał, gdy zaczęły się problemy z agregatem. Kobieta urodziła metodą cesarskiego cięcia. Dziecko jest zdrowe.

Rozkład podświetlały komórki

Dantejskie sceny działy się na Dworcu Głównym. Od północy nie przyjechał i odjechał żaden pociąg. W poczekalni ludzie telefonami komórkowymi oświetlali sobie tablicę odjazdów. Niektórzy płakali.

- Kupiłem bilety jeszcze w poniedziałek. Dzisiaj rano muszę być w sądzie w Lesznie. Ale pociągu nie ma. I nikt o tym nie informuje. Dlaczego nikt nie chodzi z megafonem i informuje co się dziej - denerwował się pan Zbigniew, mieszkaniec Szczecina.

- Sami nic nie wiemy. Prądu nie ma i trakcja stanęła - mówiła pani w informacji kolejowej.

Pierwszy pociąg nie dojechał w poniedziałek przed północą. Kurs ze Świnoujścia zatrzymał się przed Wysoką Kamieńską. Tam prądu już nie było. Ale jeszcze nikt nie przypuszczał, że najgorsze dopiero przed nami.

W centrum miasta nie kursowały tramwaje. Zastąpiły je autobusy. Ludzie spóźniali się do pracy. Nieczynne były supermarkety. Otwarto tylko niektóre sklepy osiedlowe. Kasjerki miały przygotowane kalkulatory.

- Mieliśmy szczęście, bo pieczywo przywożą do nas spoza Szczecina. Piekarnie ze Szczecina przywiozły bułki trochę później - mówiła Andżelika Borek ze sklepu przy ul. Ofiar Oświęcimia.

Urząd skarbowy zgodził się, aby sklepy pracowały mimo awarii kas fiskalnych.

Pusto na stacjach

Napisz do nas

A co Ciebie spotkało w czasie tej największej od lat awarii w Szczecinie. Czekamy na relacje, zdjęcia, filmy od naszych Czytelników i internautów. Można je przesyłać na adres: [email protected].

Nieczynne były stacje benzynowe.

- Zostawiam samochód w garażu, bo mam mało paliwa. Nie wiem, czy gdzieś stacja jest czynna - mówił Sebastian Marski, mieszkaniec ul. Mazurskiej.

Nieczynne były telefony stacjonarne. Ok. godz. 8 pojawiły się problemy z dodzwonieniem się na komórki. Przestała działać poczta internetowa.

- Od kwadransa próbuję się dodzwonić po taksówkę. Ale nie mogę. Rozłącza mnie. A spieszę się na ważne spotkanie - denerwował się Maciej Szkolnicki, którego spotkaliśmy na al. Piastów.

Przestała działa sygnalizacja świetlna. Tworzyły się korki. Na ul. Komuny Paryskiej na poboczu zakopała się ciężarówka i dźwig. Zabrakło policjantów, aby kierować ruchem na wszystkich większych skrzyżowaniach.

Lepiej na prawobrzeżu

Całkiem inna sytuacja była na prawobrzeżu Szczecina. Tu tylko na niektórych ulicach nie było prądu i ciepłej wody. Np. na ul. Krzemiennej w Podjuchach.
Stacje benzynowe, sklepy były otwarte.

- Dopiero z telewizji dowiedziałam się o tej katastrofie. Jakie to szczęście, że nas to ominęło. Byłam rano w piekarni i kupiłam świeży chleb - mówiła Katarzyna Wiśniewska, mieszkanka ul. Kostki Napierskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński