Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chcą mnie zabić, bo jestem gejem

Mariusz Parkitny
Daniel Michalski zgodził się pokazać swoją twarz. - To jedyny sposób, aby skończyć z szowinistycznymi poglądami. Boję się, że ci z Redwatch zrobią mi krzywdę, ale jeszcze bardziej zależy mi na ukaraniu osób, które godzą w wolność ludzi - mówi.
Daniel Michalski zgodził się pokazać swoją twarz. - To jedyny sposób, aby skończyć z szowinistycznymi poglądami. Boję się, że ci z Redwatch zrobią mi krzywdę, ale jeszcze bardziej zależy mi na ukaraniu osób, które godzą w wolność ludzi - mówi. Andrzej Szkocki
Nie pomogła nawet interwencja amerykańskiego FBI. Rasistowska strona internetowa znowu straszy.

Jak ich powstrzymać?

Jak ich powstrzymać?

O stronie neofaszystów stało się głośno 2 lata temu, gdy pojawili się na niej mieszkańcy Świnoujścia. Najpierw młody chłopak, potem pracownica urzędu miasta. Oboje opisani byli jako "wrogowie białej rasy". Potem dołączyła do nich trójka mieszkańców Stargardu. W połowie 2006 roku w Świnoujściu zatrzymano mężczyznę podejrzewanego o administrowanie tą strona. Potem były kolejne zatrzymania, m.in. w Słupsku. Sprawa toczy się w tej chwili przed sądem w Szczecinie. Policja jest jednak bezradna, jeśli chodzi o zamknięcie strony. Po pierwszym zatrzymaniu udało się to, ale tylko na krótko. Strona działa na amerykańskim serwerze i jest tam dozwolona.

Wczoraj na listę "do odstrzału" trafił Daniel Michalski ze Szczecina.

- Widocznie uznali, że skoro jestem gejem, to zagrażam białej rasie. Jestem przerażony, ale postanowiłem, że nie będę milczał. Zawiadomiłem prokuraturę - powiedział reporterowi "Głosu" Michalski.

Jego nazwisko pojawiło się na stronie internetowej o nazwie Redwatch. Jest redagowana przez faszystów i rasistów. Publikują zdjęcia osób (często z adresami domowymi i numerami telefonów), których uznają za "wrogów białej rasy". Zaliczają do nich głównie czarnoskórych obywateli oraz homoseksualistów. Wzywają do ich "odstrzału".

W wytropienie twórców strony zaangażowała się amerykańska policja federalna. Ponad rok temu FBI udało się namierzyć w Ameryce miejsce, gdzie strona była zarejestrowana. Zatrzymano wtedy kilka osób. Wśród nich był mieszkaniec Świnoujścia. Akt oskarżenia przeciwko trzem polskim współpracownikom Redwatcha trafił już do sądu. Prokuratura zarzuca im propagowanie na stronie internetowej ustroju totalitarnego, nienawiści rasowej i nawoływanie do przemocy. Oskarżeni to Andrzej P. ze Świnoujścia, Mariusz T. z Bielska-Białej oraz Bartosz B. ze Słupska. Grozi im do 5 lat więzienia.

Kolejny do odstrzału

Po rozbiciu grupy wydawało się, że problem zniknął. Aż do wczoraj. Informację, że jest na liście Redwatch, Daniel Michalski dostał w poniedziałek, pół godziny po północy. Ktoś wysłał mu ją przez popularny komunikator Gadu-Gadu. Napisał "Daniel Michalski kolejny do odstrzału".

- Był też podany link do strony internetowej. Gdy go otworzyłem, okazało się, że to strona Redwatch, a na niej moje zdjęcie z nazwiskiem - opowiada.
Gdy próbował sprawdzić, kto wysłał mu informację na GG, okazało się, że numer komunikatora jest już nieaktualny.

Dlaczego akurat Michalski? Bo jest szefem szczecińskiego oddziału stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii (KPH) i oficjalnie przyznaje się do homoseksualizmu. Organizacja zrzesza lesbijki i gejów i próbuje walczyć z przesądami na ich temat.

Jak został gejem

Michalski ma 22 lata. Jest studentem socjologii Uniwersytetu Szczecińskiego. Mieszka z mamą w kamienicy na obrzeżach Szczecina.

- Dwa lata temu uznałem, że pora przestać się oszukiwać. Skoro jestem gejem, to pora coś z tym zrobić - mówi.

Zaczął działać w organizacjach lewicowych oraz w KPH. Na jednym ze spotkań przyznał się publicznie do homoseksualizmu. Potem powiedział o tym mamie. Przyjęła to spokojnie. Podobnie jak inni jego znajomi.

Michalski przyznaje, że sprawa z Redwatch to pierwszy przypadek nietolerancji, z jakim się spotkał.

- I mam nadzieję, że ostatni. Zdecydowałem się opowiedzieć o sobie publicznie, bo jestem takim samym człowiekiem jak inni. Nie możemy pozwolić, żeby kilku ludzi o chorych poglądach zastraszało resztę - dodaje.

Kłopoty policji

Policja przyznaje, że ma kłopot ze ściganiem przestępstw w internecie.
- Możliwości internetu są takie, że zamknięcie strony internetowej nie wyklucza, że ktoś ją ponownie uruchomi na drugi dzień. Szczególnie popularne jest to w USA, gdzie właściciel takiej strony powołuje się na konstytucyjną wolność słowa. My musimy udowodnić, że to co robi jest przestępstwem w naszym kraju. W tym konkretnym przypadku sprawdzimy jak doszło do tego, że zdjęcie tego mężczyzny pojawiło się na tej stronie - mówi mł. asp. Alicja Śledziona z komendy wojewódzkiej policji w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński