A nie było to łatwe zadanie. Już na początku natrafiliśmy na mały kłopot. Studio programu mieści się pod Warszawą, przy Alei Krakowskiej 38. Jak się okazało, są aż trzy takie numery! W końcu odnaleźliśmy wielkie hale TVN-u. Na progu powitał nas barczysty ochroniarz. Właśnie wrócił z podróży z Supernianią, która ratowała kolejnych rodziców przez nieznośnymi urwisami.
- To Superniania potrzebuje ochrony? - spytaliśmy. - Bardziej sprzęt niż ona sama - roześmiał się ochroniarz.
Od godziny jedenastej w studio przygotowywano światło i nagłośnienie. Pozostało tylko czekać na gwiazdy programu.
Godz. 11.30 - zaczynamy
Przyjeżdżają punktualnie, roześmiani i wyluzowani. Nie widać, żeby byli zmęczeni codziennymi morderczymi treningami. Teraz tylko szybko do przebieralni i już w kostiumach, w których wystąpią wieczorem przed milionami telewidzów, biegną na scenę. Przez najbliższych kilka godzin będą do perfekcji opracowywać swoje układy. Ale próby są nie tylko po to.
- Zdarzają się nieprzewidziane sytuacje i lepiej, żeby ujawniły się przed występem - wyjaśnia Hanna Krawczyńska, menedżer producenta programu. - Kiedyś Błażejowi trzy razy pękły spodnie. Stylista musiał mu dobrać nowe, bo widzowie mieliby niezły ubaw, gdyby stało się to w programie na żywo.
Młodzi tancerze muszą zapamiętać, w którym miejscu na scenie stanąć, z którego zejścia skorzystać i do której kamery się uśmiechnąć. W tym ostatnim przoduje Diana z Koszalina. Przed kamerą czuje się jak ryba w wodzie.
Godz. 15 - chwila relaksu
Natalia Madejczyk ostatnie chwile przed występem spędziła z fizjoterapeutą, który masował jej nadwyrężoną kostkę. Bardzo utalentowana tancerka w tym odcinku odpadła.
(fot. Joanna Krężelewska )
Po próbach czas na obiad. Do studia dowozi go firma cateringowa. Dziewczyny raczą się ryżem i sałatkami, chłopaki nie muszą dbać o linię. Po posiłku sjesta w green roomie. To miejsce tylko dla VIP-ów i realizatorów. Na wielkim ekranie można obserwować, co dzieje się w studio.
Nie wszyscy jednak odpoczywają. Operatorzy niemal nie odstępują tancerzy i co rusz padają jakieś pytania. Do kogo najczęściej? Do Rafała "Roofiego", który przyciągał uwagę, paradując w ogromnym granatowym szlafroku.
Przez chwilę zdawało się nam, że Diana zasnęła. Może i chciała, ale dostała w głowę: dla rozładowania emocji uczestnicy programu stoczyli bitwę na poduchy.
Godz. 16.30 - zaczynają się nerwy
Maciej Florek znany jako "Gleba" zażyczył sobie mieć na głowie samego siebie.
(fot. Joanna Krężelewska )
Już od czwartej po przebieralni fruwają wszystkie ciuchy. Za pół godziny trzeba z czterema strojami pójść za kulisy, a tu ujawnia się oczko w kabaretkach Diany, a spodnie "Roofiego" obcierają. Nerwówka jest coraz większa, bo do green roomu przyszli już jurorzy i prowadząca program, Kinga Rusin. Najbliższe dwie godziny to czas na ostateczne dopracowanie każdego szczegółu i sprawdzenie, ile czasu tancerze potrzebują na zmianę stroju. Wszystkimi dyryguje pan Gucio, kierownik planu. To ważna osoba, która nie tylko trzyma energetycznych tancerzy w ryzach, ale też swoim poczuciem humoru potrafi wprowadzić miłą atmosferę.
Po kilku minutach przekonaliśmy się, jak ważna jest próba generalna. Prowadzącej zmieniono tekst, który miała wygłosić wieczorem. Musiała się z nim zapoznać. Zdarzają się też rzeczy nieprzewidziane. Anna i Maciek "Gleba" tańczyli jive' a. Niestety, tancerka uderzyła się dość mocno w kolano.
- Dajcie jakiś lód, bo chcę mieć z kim zatańczyć wieczorem - krzyczał ze sceny Maciek. Na szczęście kontuzja nie była poważna. Skończyło się na występie w... podkolanówkach.
- Kontuzje są częste, a Ania to pechowiec. Wcześniej złamała żebro - komentuje Hanna Krawczyńska. Zresztą, widzimy to, czego nie widać na ekranie. Każdy uczestnik jest zdrowo poobijany. Najwięcej siniaków ma chyba Natalia. Z kolei Diana wzbudza powszechny podziw tym, że nauczyła się tańczy na szpilkach i nie dość, że niczego (odpukać!) nie połamała, to wychodzi jej to naprawdę uroczo.
Godz. 18. 30 - druga twarz
Wielki finał
TVN wyemituje ostatni odcinek tanecznego show 2 grudnia. W dniu finału ekipa realizatorów zawita do rodzinnych miast finalistów, aby spotkać się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, którzy będą wspierać kandydatów. O tym, kto dostanie trzymiesięczne stypendium w nowojorskiej Broadway Dance Center, najlepszej szkole tańca na świecie, zadecydują telewidzowie.
Po ostatniej próbie pełne ręce roboty mają fryzjerzy, makijażyści i fizjoterapeuta. Ten ostatni masuje, uciska i smaruje, byle tylko stawy i ścięgna nie odmówiły posłuszeństwa. W trakcie seansów upiększających uczestnicy piją napoje energetyczne i często proszą o zmiany swojego wizerunku. Albo żądają.
- Nie obetniesz mi żadnych końcówek! Dziś tylko prostujemy - decyduje Natalia. - Dasz radę wyciąć mi na głowie glebusia? - życzy sobie "Gleba".
Po dwóch godzinach są już gotowi do wejścia na scenę.
Godz. 20.30 - "A teraz bioderkami!"
Tak zachęca publiczność do wspólnej zabawy didżej. Goście są w studio wcześniej, bo muszą poznać kilka reguł. Nie wolno żuć gumy, trzeba wyłączyć telefon i nie można stać jak kołek. To program rozrywkowy i publiczność musi się dobrze bawić. Ta rozgrzewka trwa prawie godzinę.
Tuż przed wejściem na antenę do studia przychodzą jurorzy. Jeszcze tylko odrobina pudru i można zaczynać. Przez najbliższe dwie godziny będą emocje, brawa, łzy i przede wszystkim spora dawka dobrego tańca. Ale to już wszyscy mogą zobaczyć siedząc przed telewizorem.
Po północy - koniec pracy
Po programie, mimo że tancerze są zmęczeni i smutni, bo ich kolega i koleżanka opuścili program, przychodzi czas na losowanie kolejnych partnerów i następnych tańców. Już po północy jadą do hotelu w centrum Warszawy. Czy ten dzień zakończy się imprezowo?
- Ochota na zabawę może by się znalazła, ale następny dzień zaczyna się już o ósmej. Nie zdążysz na śniadanie, to idziesz na trening głodny - mówi Diana.
I znów zaczynają się wielogodzinne treningi i życie prawie pod kloszem. Dlaczego?
- Bo oni nie mają czasu, żeby poczuć, jak bardzo są popularni - tłumaczy Hanna Krawczyńska. - Tak naprawdę mieli ku temu okazje tylko dwa razy, na nagraniach w Studio Złote Tarasy. Tam ludzie oblepili ich jak szarańcza i musiał interweniować ochroniarz. Tak przyparli ich do szyby, że jeszcze chwila i by wypadła.
Na szczęście do tego nie doszło. Na szczęście, bo możemy raz jeszcze zobaczyć trójkę finalistów w ostatnim odcinku "You Can Dance".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?