Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za kulisami "You Can Dance - Po prostu tańcz"

Joanna Krężelewska
W koedukacyjnej szatni Diana, czyli "Sasza", "Roofi" i "Tito". Każde z nich miało po cztery stroje na środowy występ.
W koedukacyjnej szatni Diana, czyli "Sasza", "Roofi" i "Tito". Każde z nich miało po cztery stroje na środowy występ. Joanna Krężelewska
Telewizyjne show to wielka machina, w której tryby wpadają setki ludzi. Sprawdziliśmy, jak w TVN pichci się taneczne widowisko "You Can Dance".

A nie było to łatwe zadanie. Już na początku natrafiliśmy na mały kłopot. Studio programu mieści się pod Warszawą, przy Alei Krakowskiej 38. Jak się okazało, są aż trzy takie numery! W końcu odnaleźliśmy wielkie hale TVN-u. Na progu powitał nas barczysty ochroniarz. Właśnie wrócił z podróży z Supernianią, która ratowała kolejnych rodziców przez nieznośnymi urwisami.

- To Superniania potrzebuje ochrony? - spytaliśmy. - Bardziej sprzęt niż ona sama - roześmiał się ochroniarz.

Od godziny jedenastej w studio przygotowywano światło i nagłośnienie. Pozostało tylko czekać na gwiazdy programu.

Godz. 11.30 - zaczynamy

Przyjeżdżają punktualnie, roześmiani i wyluzowani. Nie widać, żeby byli zmęczeni codziennymi morderczymi treningami. Teraz tylko szybko do przebieralni i już w kostiumach, w których wystąpią wieczorem przed milionami telewidzów, biegną na scenę. Przez najbliższych kilka godzin będą do perfekcji opracowywać swoje układy. Ale próby są nie tylko po to.

- Zdarzają się nieprzewidziane sytuacje i lepiej, żeby ujawniły się przed występem - wyjaśnia Hanna Krawczyńska, menedżer producenta programu. - Kiedyś Błażejowi trzy razy pękły spodnie. Stylista musiał mu dobrać nowe, bo widzowie mieliby niezły ubaw, gdyby stało się to w programie na żywo.

Młodzi tancerze muszą zapamiętać, w którym miejscu na scenie stanąć, z którego zejścia skorzystać i do której kamery się uśmiechnąć. W tym ostatnim przoduje Diana z Koszalina. Przed kamerą czuje się jak ryba w wodzie.

Godz. 15 - chwila relaksu

Maciej Florek znany jako "Gleba" zażyczył sobie mieć na głowie samego siebie.
Maciej Florek znany jako "Gleba" zażyczył sobie mieć na głowie samego siebie. Joanna Krężelewska

Natalia Madejczyk ostatnie chwile przed występem spędziła z fizjoterapeutą, który masował jej nadwyrężoną kostkę. Bardzo utalentowana tancerka w tym odcinku odpadła.
(fot. Joanna Krężelewska )

Po próbach czas na obiad. Do studia dowozi go firma cateringowa. Dziewczyny raczą się ryżem i sałatkami, chłopaki nie muszą dbać o linię. Po posiłku sjesta w green roomie. To miejsce tylko dla VIP-ów i realizatorów. Na wielkim ekranie można obserwować, co dzieje się w studio.

Nie wszyscy jednak odpoczywają. Operatorzy niemal nie odstępują tancerzy i co rusz padają jakieś pytania. Do kogo najczęściej? Do Rafała "Roofiego", który przyciągał uwagę, paradując w ogromnym granatowym szlafroku.

Przez chwilę zdawało się nam, że Diana zasnęła. Może i chciała, ale dostała w głowę: dla rozładowania emocji uczestnicy programu stoczyli bitwę na poduchy.

Godz. 16.30 - zaczynają się nerwy

Maciej Florek znany jako "Gleba" zażyczył sobie mieć na głowie samego siebie.
(fot. Joanna Krężelewska )

Już od czwartej po przebieralni fruwają wszystkie ciuchy. Za pół godziny trzeba z czterema strojami pójść za kulisy, a tu ujawnia się oczko w kabaretkach Diany, a spodnie "Roofiego" obcierają. Nerwówka jest coraz większa, bo do green roomu przyszli już jurorzy i prowadząca program, Kinga Rusin. Najbliższe dwie godziny to czas na ostateczne dopracowanie każdego szczegółu i sprawdzenie, ile czasu tancerze potrzebują na zmianę stroju. Wszystkimi dyryguje pan Gucio, kierownik planu. To ważna osoba, która nie tylko trzyma energetycznych tancerzy w ryzach, ale też swoim poczuciem humoru potrafi wprowadzić miłą atmosferę.

Po kilku minutach przekonaliśmy się, jak ważna jest próba generalna. Prowadzącej zmieniono tekst, który miała wygłosić wieczorem. Musiała się z nim zapoznać. Zdarzają się też rzeczy nieprzewidziane. Anna i Maciek "Gleba" tańczyli jive' a. Niestety, tancerka uderzyła się dość mocno w kolano.

- Dajcie jakiś lód, bo chcę mieć z kim zatańczyć wieczorem - krzyczał ze sceny Maciek. Na szczęście kontuzja nie była poważna. Skończyło się na występie w... podkolanówkach.

- Kontuzje są częste, a Ania to pechowiec. Wcześniej złamała żebro - komentuje Hanna Krawczyńska. Zresztą, widzimy to, czego nie widać na ekranie. Każdy uczestnik jest zdrowo poobijany. Najwięcej siniaków ma chyba Natalia. Z kolei Diana wzbudza powszechny podziw tym, że nauczyła się tańczy na szpilkach i nie dość, że niczego (odpukać!) nie połamała, to wychodzi jej to naprawdę uroczo.

Godz. 18. 30 - druga twarz

Wielki finał

TVN wyemituje ostatni odcinek tanecznego show 2 grudnia. W dniu finału ekipa realizatorów zawita do rodzinnych miast finalistów, aby spotkać się z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi, którzy będą wspierać kandydatów. O tym, kto dostanie trzymiesięczne stypendium w nowojorskiej Broadway Dance Center, najlepszej szkole tańca na świecie, zadecydują telewidzowie.

Po ostatniej próbie pełne ręce roboty mają fryzjerzy, makijażyści i fizjoterapeuta. Ten ostatni masuje, uciska i smaruje, byle tylko stawy i ścięgna nie odmówiły posłuszeństwa. W trakcie seansów upiększających uczestnicy piją napoje energetyczne i często proszą o zmiany swojego wizerunku. Albo żądają.

- Nie obetniesz mi żadnych końcówek! Dziś tylko prostujemy - decyduje Natalia. - Dasz radę wyciąć mi na głowie glebusia? - życzy sobie "Gleba".

Po dwóch godzinach są już gotowi do wejścia na scenę.

Godz. 20.30 - "A teraz bioderkami!"

Tak zachęca publiczność do wspólnej zabawy didżej. Goście są w studio wcześniej, bo muszą poznać kilka reguł. Nie wolno żuć gumy, trzeba wyłączyć telefon i nie można stać jak kołek. To program rozrywkowy i publiczność musi się dobrze bawić. Ta rozgrzewka trwa prawie godzinę.

Tuż przed wejściem na antenę do studia przychodzą jurorzy. Jeszcze tylko odrobina pudru i można zaczynać. Przez najbliższe dwie godziny będą emocje, brawa, łzy i przede wszystkim spora dawka dobrego tańca. Ale to już wszyscy mogą zobaczyć siedząc przed telewizorem.

Po północy - koniec pracy

Po programie, mimo że tancerze są zmęczeni i smutni, bo ich kolega i koleżanka opuścili program, przychodzi czas na losowanie kolejnych partnerów i następnych tańców. Już po północy jadą do hotelu w centrum Warszawy. Czy ten dzień zakończy się imprezowo?

- Ochota na zabawę może by się znalazła, ale następny dzień zaczyna się już o ósmej. Nie zdążysz na śniadanie, to idziesz na trening głodny - mówi Diana.

I znów zaczynają się wielogodzinne treningi i życie prawie pod kloszem. Dlaczego?

- Bo oni nie mają czasu, żeby poczuć, jak bardzo są popularni - tłumaczy Hanna Krawczyńska. - Tak naprawdę mieli ku temu okazje tylko dwa razy, na nagraniach w Studio Złote Tarasy. Tam ludzie oblepili ich jak szarańcza i musiał interweniować ochroniarz. Tak przyparli ich do szyby, że jeszcze chwila i by wypadła.

Na szczęście do tego nie doszło. Na szczęście, bo możemy raz jeszcze zobaczyć trójkę finalistów w ostatnim odcinku "You Can Dance".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński