Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AKADEMIA twardzieli

Krystyna Pohl
Od lewej: Mateusz Kalinowski, Karol Petryka, Karolina Płotnicka, Judyta Bartnicka, Arkadiusz Burnos, Magda Drabik.
Od lewej: Mateusz Kalinowski, Karol Petryka, Karolina Płotnicka, Judyta Bartnicka, Arkadiusz Burnos, Magda Drabik. Marcin Bielecki
Uczelnia elitarna, kształcąca fachowców, którzy wszędzie znajdą pracę. Tak określa się Akademię Morską w Szczecinie.

Studia nie są łatwe. Studenci podkreślają, że jest parę naprawdę trudnych przedmiotów, ale przy systematycznej nauce można je opanować. Przekonują, że nie są technicznymi cyborgami i przy dobrej organizacji oraz samodyscyplinie znajdują też czas na swoje pasje i zainteresowania, niekiedy bardzo odległe od profilu uczelni. I o to przecież chodzi.

Judyta, czyli pani mechanik

LICZBY

W Akademii Morskiej w Szczecinie kształci się prawie cztery tysiące studentów. Mają do wyboru trzy wydziały, cztery kierunki i 14 specjalności. Akademia posiada ponad 90 nowoczesnych laboratoriów i kilkanaście symulatorów najnowszej generacji.

- Dziecko, coś ty zrobiła? - lamentowali rodzice Judyty Bartnickiej, gdy dowiedzieli się, że ich córka wybrała studia w Akademii Morskiej w Szczecinie, w dodatku na wydziale mechanicznym. Potem próbowali perswadować, że skoro ta uczelnia, to może jednak wybierze nawigację i nie będzie się taplać w smarach. Judyta pozostała przy swojej decyzji. Dziś jest studentką pierwszego roku.

- Mam jednak bardzo mądrych rodziców - przyznaje z uśmiechem. - Gdzieś tak po dwóch tygodniach, powiedzieli, że jeśli już dokonałam takiego wyboru, to oni będą się cieszyć z moich sukcesów. Siostra Nina, która kończy psychologię, od razu zaakceptowała moją decyzję. Poradziła mi krótko: "Wybierz to, co da ci szczęście".

Judyta pochodzi z Kętrzyna. Przez całe liceum była przekonana, że będzie studiować medycynę lub weterynarię. Pod tym kątem wybrała profil klasy i kółka zainteresowań. Po maturze dokumenty złożyła w Gdańsku na medycynę i w Olsztynie na weterynarię. Któregoś dnia zobaczyła jednak ogromną reklamę linii promowej i od razu wróciło wspomnienie z dzieciństwa. Miała kilka lat i na wakacjach była z tatą w Gdyni. Zapamiętała duży, piękny statek, który bardzo się jej podobał i często wracał we wspomnieniach.

W internecie znalazła stronę Akademii Morskiej.
- Ta w Szczecinie najbardziej mi się spodobała - mówi. - Ponadto nigdy nie byłam w tym mieście. Decyzja była błyskawiczna.

Wyjaśnienie, dlaczego wybrała typowo męski wydział mechaniczny a nie inny, też jest proste.
- Zawsze pociągały mnie sprawy techniczne - opowiada. - Bardzo lubiłam przyglądać się, jak tata naprawiał samochód. To było znacznie ciekawsze niż zabawa lalkami. Zresztą ja nie miałam lalek, tylko małe samochodziki.

Judyta nie może się doczekać rejsu na pełnomorskim statku. Na razie najbliższą wakacyjną praktykę odbędzie w stoczni. W przyszłości chciałaby pracować na statku, właśnie w maszynowni, lub w stoczni przy budowie statków.

Pasją Judyty jest jazda konna i taniec towarzyski. Tańczy od sześciu lat.

Arkadiusz, czyli ambasador

NABÓR

Warunkiem przystąpienia do rekrutacji na Akademię Morską w Szczecinie jest złożenie wymaganych dokumentów we właściwym dziekanacie oraz poddanie się uzupełniającym badaniom lekarskim. Składanie dokumentów zaczyna się 9 lipca. Badania potrwają od 9 lipca do 13 lipca. Świadectwo dojrzałości należy dostarczyć do 17 lipca, ogłoszenie wyników rekrutacji 20 lipca. Szczegóły na www.am.szczecin.pl

Morze w życiu Arkadiusza Burnosa było obecne od zawsze. Pochodzi z Kołobrzegu. Tata jest starszym mechanikiem i pływa od ponad 35 lat. Brat Tomek pięć lat temu skończył Akademię Morską i teraz pracuje jako wykładowca. Arek był kilka razy z ojcem w rejsie i marzył o pływaniu, poznawaniu egzotycznych portów. Dziś jest studentem III roku wydziału mechanicznego, ale nie jest pewny, czy będzie pływał.

- Bardziej marzy mi się praca w dużej korporacji związanej z przemysłem okrętowym bądź w nadzorze technicznym - mówi. - Uczelnia daje tak dobre przygotowanie, że poradzimy sobie w każdej dziedzinie technicznej i na lądzie, i na morzu.

To Arkadiusz założył w zeszłym roku wolontariacki studencki zespół promocyjny. Dziś tworzą go 22 osoby i są nazywane ambasadorami Akademii Morskiej.

- Zorientowaliśmy się, że w odległych regionach Polski wiedza o naszej uczelni jest skromna, że wielu młodych ludzi nie wie, jaką ma szansę na zdobycie ciekawego zawodu i pracy - mówi Arek. - Na spotkaniach mówimy im o tym. Nie twierdzimy, że jest to uczelnia najlepsza na świecie, ale prezentujemy jej szeroką ofertę skierowaną i do tych, którzy chcą pracować na morzu i tych, którzy wolą pozostać na lądzie. Wyjaśniamy też, że na maturze nie trzeba zdawać matematyki, by się do nas dostać.

Na spotkaniach najczęściej są pytani o możliwości pracy i wysokość zarobków. Uczniowie zazwyczaj nie dowierzają, że studenci już w trakcie studiów mają ciekawe oferty zatrudnienia napływające od dużych zagranicznych armatorów, wielkich korporacji żeglugowych.

- Szok wywołują zarobki - przyznaje Arkadiusz. - A podajemy średnie stawki ITF. Uczniowie są zdumieni, że tyle można zarobić po studiach.

Niedawno studenci AM uczestniczyli w spotkaniu z przedstawicielami kilku zachodnich firm armatorskich z państw Unii Europejskiej. Dostali ciekawe propozycje pracy, rozwoju kariery zawodowej. Sporo osób już dokonało wyboru przyszłych pracodawców.

Pasją Arkadiusza są komputery i Israeli Krav Maga, czyli Izraelski System Walki Wręcz i Samoobrony. Jest na stażu instruktorskim, a w lipcu jedzie do Izraela. Marzy o czarnym pasie w tej dyscyplinie. Na razie ma go jedna osoba w Polsce i kilkanaście na świecie poza Izraelem.

- To niezwykła dyscyplina - przekonuje. - Kształci kondycję, koordynację ruchową, koncentrację. Przygotowuje do właściwego zachowania się w sytuacjach stresowych.

Karolina, czyli teatr

JUBILEUSZ

Akademia Morska obchodzi 60-lecie. Pierwszą morską uczelnią w Szczecinie była Państwowa Szkoła Morska. Rozpoczęła działalność we wrześniu 1947 roku w budynku przy al. Piastów 19. Jej twórcą i dyrektorem był legendarny już wtedy kpt.ż.w. Konstanty Maciejewicz. Słuchacze pierwszego rocznika sami przygotowywali sale do wykładów. Absolwentką tej szkoły była m.in. Danuta Kobylińska-Walas, pierwsza Polka, która z dyplomem kpt.ż.w. stanęła na mostku. PSM istniała tylko sześć lat. Potem aż do roku 1961 nie było w Szczecinie morskiej uczelni. W następnym roku powstała Państwowa Szkoła Rybołówstwa Morskiego, a w kolejnym reaktywowano PSM. Połączenie tych szkół w roku 1969 dało początek Wyższej Szkole Morskiej, która w 2004 roku została przekształcona w Akademię Morską. Szczecińskie szkolnictwo morskie to także Liceum Morskie, którego siedzibą w latach 1973-82 był statek Kapitan K. Maciejewicz, cumujący u podnóża Wałów Chrobrego. Statek poszedł na złom, pozostał tylko maszt stojący przy wjeździe do centrum Szczecina. W ciągu 60 lat szkoły morskie w Szczecinie opuściło około osiem tysięcy absolwentów.

Karolina Płotnicka z Wysokiej Kamieńskiej studiuje na wydziale inżynieryjno-ekonomicznym zarządzanie jakością produkcji i transportem zintegrowanym. Zamierzała studiować prawo lub socjologię, ale zdecydowała się na Akademię Morską gdy usłyszała, jak szybko można dostać pracę.

- Najbardziej bałam się matematyki - przyznaje. - Ale po zajęciach dodatkowych problem zniknął.

Agnieszka stara się godzić studia z jej największą pasją, czyli z teatrem. Jako wolontariusz pracuje w Teatrze Kana. Od trzech lat współpracuje ze Stowarzyszeniem Teatr Brama. Spektakl "Wehikuł czasu" zaprezentują m.in. w Berlinie i Monachium.

- Teatr to hobby, pasja, ucieczka od codzienności - wylicza Karolina. - Akademia Morska to pomysł na życie, ciekawą pracę, pieniądze. A te będą potrzebne, bo w przyszłości chcę mieć trójkę dzieci.

Mateusz, czyli żagle

Mateusz Kalinowski ze Szczecina przyznaje, że jednakowo fascynują go silniki okrętowe i żagle. I w przyszłości najbardziej chciałby pływać na dużych historycznych żaglowcach albo na dużych nowoczesnych statkach handlowych. Już chciałby mieć praktykę na pełnomorskim statku. Ta będzie dopiero po trzecim roku. Na razie jest studentem I roku wydziału mechanicznego, specjalność eksploatacja siłowni okrętowych.

Jest absolwentem Technikum Samochodowego. Wybrał Akademię Morską, bo silniki samochodowe to maleństwa. Silnik okrętowy to jest dopiero coś godnego uwagi. Od trzech lat żegluje, bierze udział w regatach.
- Ciągnie mnie na morze i bardzo chciałbym już pływać na statku - mówi z entuzjazmem.

Karol, czyli sport

Karol Petryka pochodzi z Łodzi. Studiuje na wydziale nawigacyjnym. Jest na pierwszym roku, ale plany zawodowe ma już sprecyzowane.

- Chcę pływać i być kapitanem żeglugi wielkiej - zapowiada. - Zawsze chciałem mieć zawód związany z morzem. Może dlatego, że od szóstego roku życia uprawiam żeglarstwo. Zapalonym żeglarzem jest mój ojciec. A gdy już się napływam, to przyjdzie czas na realizację marzeń. Marzy mi się własna firma czarterująca jachty, usytuowana nad Morzem Śródziemnym.

W czasie wakacji Karol szkoli na Mazurach młodych żeglarzy. Jego drugą pasją jest sport. Uprawia pięciobój nowoczesny i triathlon. Ma na koncie kilka medali i ubolewa, że na sportowe zmagania pozostaje mu coraz mniej czasu. Teraz najważniejsze są studia.

W kwietniu był w dwutygodniowym rejsie na statku szkolno-badawczym Nawigator XXI, należącym do Akademii Morskiej.
- To był mój pierwszy rejs statkiem - przyznaje. - Bardzo mi się podobał, mimo że przez dwa dni pogoda dała nam w kość. Po raz kolejny przekonałem się, że ta uczelnia to najlepszy wybór, jakiego dokonałem.

Magda, czyli pani ratownik

- Morze kocham od dziecka - deklaruje Magda Drabik ze Szczecina, studentka II roku wydziału nawigacyjnego, specjalność ratownictwo. - Wybór Akademii Morskiej był czymś naturalnym, mimo że przez jakiś czas myślałam o prawie. Mama co prawda wyraziła sprzeciw, ale w końcu pogodziła się. Tata i brat wybór zaakceptowali od razu. Obaj skończyli tę uczelnię. I to tata nauczył nas żeglarstwa. Sam zbudował jacht i zabierał całą rodzinę na rejsy po Bałtyku.

W przyszłym roku Magda będzie miała półroczną praktykę na pełnomorskim statku. Chciałaby, aby był to duży kontenerowiec. Mówi, że ma świadomość, że będzie to weryfikacja wyobrażeń i marzeń z rzeczywistością. Ale o wynik jest spokojna. Jest przekonana, że nie rozczaruje się. Już bardziej mogłaby ją rozczarować tegoroczna, wakacyjna praktyka na holowniku. Ale to przecież jeden z etapów zdobywania wiedzy i doświadczenia.

W przyszłości chciałaby pływać właśnie na kontenerowcach albo na statkach ratowniczych, najlepiej szwedzkich lub norweskich. W czasie żeglarskich rejsów kilkakrotnie widziała takie specjalistyczne jednostki i ratowników w akcji.
Pasją Magdy są języki. Biegle zna angielski. W przyszłym roku zamierza zdobyć certyfikat z języka francuskiego, a następnie wziąć się za naukę rosyjskiego.
Marzenia są związane z żeglarstwem. Chce zarobić na własny jacht.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński