Ireneusz M. ma 44 lata, jest z wykształcenia prawnikiem, ma dwoje dzieci, jest rozwiedziony. Do marca 2006 r. prowadził zajęcia w szkole wyższej, obecnie prowadzi działalność gospodarczą w zakresie obsługi podatkowej i doradztwa finansowego, ale twierdzi, że nie ma dochodów, bo dopiero poszukuje klientów. Nigdy nie był karany.
Prokuratura zarzuca mu, że w styczniu 2005 roku przywłaszczył sobie 25 tys. zł, natomiast w maju 2005 kolejne 20 tys. zł. Oskarżony nie przyznaje się do zarzutu.
To księgowa i kasjerka
Funkcję prezesa zarządu PSS "Społem" Ireneusz M. sprawował od 2 czerwca 2004 r. do 14 września 2005 r. Został odwołany uchwałą rady nadzorczej, odwołał się od niej i czeka na rozstrzygnięcie. Podkreśla, że w czerwcu 2005 r., na walnym zgromadzeniu na wniosek rady nadzorczej, uzyskał absolutorium.
Były prezes zeznał, że Marek B., który windykował wierzytelności PSS dał mu ponad 16 tys. zł. Prezes nie wpłacił ich do kasy, "bo były potrzebne na wykup wierzytelności".
- Za moimi plecami księgowa z kasjerką wypłacały pieniądze z kasy, ale nie jestem w stanie wymienić jakie to były wypłaty, bo było ich bardzo dużo - mówi Ireneusz M. - Informowałem o tym radę nadzorczą. W spółdzielni pojawiła się pani P. i za 15 tys. zł, których zażądała, powiedziała, że może pokazać jakie robią nieprawidłowości.
Pilna potrzeba
Owa "pani P.", to Danuta P. ze Szczecina, która pracuje w spółce "Komak", zajmującej się m.in. windykacją długów. Ireneusz M. zlecił właśnie tej firmie wykup spółdzielczych wierzytelności. Jak zeznał jeden ze świadków Ireneusz M. i Danuta P. znają się od dawna i robili razem interesy. Sam M. przyznał, że "wszystkie transakcje zawierał z Danutą P."
- Pani P. była u mnie i zażądała 10 tys. zł za podpisanie KP - twierdzi oskarżony. - Wykupiła wierzytelności na 30 tys. zł. Nie zabrałem tych pieniędzy, według mnie ma je pani P., ale nie mam na to dowodów. Nie mogłem przyjmować wpłat z pominięciem kasy i wypłacać, robiłem tak, bo istniała taka pilna potrzeba. Lecz nie było to zasadą.
Ta kwota na nim ciąży
W grudniu 2005 r. bilans likwidacyjny PSS sporządzał Andrzej Sondej ze Szczecina.
- Służby finansowe ujawniły, że jednym z dłużników jest prezes spółdzielni - zeznał przed Sądem Rejonowym w Stargardzie A. Sondej. - Kwota jego zobowiązań 83 tys. zł została zredukowana do 45 tys. zł. Ta kwota bezsprzecznie ciąży na oskarżonym.
Na jednym z kilku spotkań pan Ireneusz miał przyznać panu Andrzejowi, że "będzie musiał zwrócić PSS 45 tysięcy". Mówił też ponoć, że "on nie ukradł, że to wyszedł brak nadzoru, a wręcz jego naiwność".
- Oskarżony powiedział, że te 45 tysięcy ma Danuta P. - zeznawał Andrzej Sondej.
Przed sądem jako świadek zeznawał też Krzysztof Grabowski, były pracownik firmy "Komak".
- Ireneusz M. warunki umowy - wykup zleconej wierzytelności ustalił z Danutą P. - zeznawał. - Wyglądał na niesłownego człowieka, mętnie się tłumaczył...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?