O Halinie W. pisaliśmy w poniedziałkowym Głosie. Nasza informacja wzbudziła spore poruszenie. Tematem zainteresowała się jedna z prywatnych telewizji. Przedstawiciel stowarzyszenia opiekującego się rodzinami w trudnej sytuacji deklarował pomoc prawną bohaterce naszego artykułu. Matka przed sądem stanie jednak sama. Nikt się z nią nie skontaktował.
- Nie stać mnie na adwokata - mówi Halina W. - Chciałabym, by wszystko zakończyło się na pierwszej rozprawie. Jak będzie nie wiem. Jestem pełna obaw.
Kobieta może mieć ograniczone prawa do wychowywania dwóch synów: 6-letniego Filipa i 14-letniego Marcina. Najstarszy syn pani Haliny jest już pełnoletni. Dzieci były świadkami zajścia w gabinecie burmistrza, do którego doszło w połowie października. Matka przykuła się do kaloryfera, po kolejnej odmowie przyznania jej mieszkania komunalnego, o które stara się od kilku lat. Kobietę z gabinetu usunęła policja. Funkcjonariusze sporządzili notatkę z zajścia, która stała się podstawą do tego, że sąd zainteresował się matką.
Przed protestem, także po zajściu nikt nie wnosił uwag do sposobu wychowywania dzieci przez panią Halinę. Rzecznik praw dziecka Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, która badała sprawę pani W. powiedziała nam, że cała sprawą ją dziwi. Według niej nie ma podstaw do ograniczenia kobiecie praw rodzicielskich.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?