Drzwi do szafy i tajemnicza sauna w filii ZUS w Świnoujściu to główne wątki procesu, który zakończył się przed Sądem Rejonowym w Szczecinie. Wczoraj prokurator i obrońca wygłosili mowy końcowe. Na ławie oskarżonych siedzi 40-letni szczeciński przedsiębiorca, Tomasz L. To właśnie w jego firmie pięć lat temu ówczesny dyrektor szczecińskiego ZUS, Tadeusz D. kupił saunę.
To było oficjalne zamówienie Zakładu. Urządzenie wraz z montażem kosztowało prawie 20 tys. zł. Trafiło do tzw. apartamentu odpoczynków prezesów, który stworzono w świnoujskim oddziale ZUS. Mieli tu odpoczywać przyjeżdżający nad Bałtyk dyrektorzy oddziałów ZUS oraz prezes Zakładu.
- To było za czasów, gdy w ZUS nic nie było takie jak być powinno - mówiła w czwartek prok. Marzena Jędrzejewska-Plucińska. To aluzja do afery korupcyjnej, w której oskarżony jest Tadusz D. (szczegóły w ramce).
Gdy sprawę montażu sauny nagłośniły media, w ZUS zawrzało.
- Wtedy dyrektor D. powiedział przedsiębiorcy, że nie zapłaci za montaż sauny, bo centrala w Warszawie nie pozwoli mu na taki rachunek - mówi mec. Waldemar Juszczak, obrońca Tomasza L.
Oskarżony twierdzi, że dyrektor D. złożył mu propozycję zmiany zamówienia. W dokumentach saunę przerobiliby na szafę. Taki niewywołujący emocji mebel byłby do przełknięcia dla zwierzchników ZUS, którzy przyklepaliby wydatek.
- Chciałem odzyskać pieniądze, więc się zgodziłem - mówi Tomasz L.
Stworzył trzy fikcyjne oferty na szafę. Wygrała ta opiewająca na kwotę, za którą wcześniej ZUS kupił saunę. Urządzenie zamontowano, a przedsiębiorca dostał pieniądze. Gdy sprawa wyszła na jaw, saunę zdemontowano. W jej miejsce pojawiła się stara szafa kupiona w sklepie z używanymi meblami w Ostromicach. Losy sauny nie są do końca wyjaśnione. Znaleziono ją na posesji przyjaciółki Tadeusza D. Stamtąd zabrała ją ABW. Zmontowane urządzenie leży ponoć w piwnicach Agencji, ale nikt na sto procent nie wie, czy to rzeczywiście jest pechowa sauna.
Prokuratura oskarżyła Tomasza L. o oszustwo, wprowadzenie w błąd urzędników ZUS. Wczoraj prok. Jędrzejewska-Plucińska zażądała dla niego 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, 5 tys. zł grzywny i pokrycie kosztów procesu.
- Źle zrobiłem, że zgodziłem się na te sfałszowane oferty. Chciałem tylko odzyskać pieniądze. Nikogo nie oszukałem - mówi przedsiębiorca.
Jego obrońca był bardziej dosadny.
- To podłe, że sąd musi zajmować się przedsiębiorcą, gdy to urząd się zeszmacił. Do przestępstwa został przymuszony przez zachowania urzędników. Mógł się obawiać, że jak zawiadomi prokuraturę, to ZUS go zniszczy - mówił mec. Waldemar Juszczak.
Były dyrektor szczecińskiego ZUS Tadeusz D. jest w tej sprawie świadkiem. Przesłuchiwany w sądzie odmówił składania zeznań. Prokuratura bada, wątek zamówionych drzwi w miejsce sauny.
Wyrok Tomasz L. usłyszy za tydzień.
Grzechy Tadeusza D.
Były dyrektor szczecińskiego ZUS wkrótce stanie przed sądem oskarżony o korupcję. Według prokuratury, współtworzył system, który wymuszał łapówki dla kooperantów Zakładu i dostarczał rozrywek przełożonym. Np. darmowy rejs, czy opłacenie akcyzy za auto sprowadzone z USA dla prezesa ZUS. Tadeusz D. nie przyznaje się do winy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?