Pogoń jest po dwóch porażkach z rzędu. W poprzednią środę poległa w Gandawie 0:5 w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy, a w niedzielę przegrała z Radomiakiem Radom w ramach 4. kolejki PKO Ekstraklasy.
W meczu z Radomiakiem wrócił Pan do pierwszego składu Pogoni. Występ pozytywny, ale zabrakło dobrego wyniku.
Wiadomo, że z wyniku byliśmy niezadowoleni. Chcieliśmy na swoim boisku znowu pokazać tę naszą grę, a przecież przyszło dużo kibiców. Chcieliśmy lepiej się zaprezentować niż w spotkaniu w Belgii, ale niestety, nie było w naszej grze odpowiedniej świeżości, byliśmy po prostu za wolni o jedną myślę. Radomiak dobrze na nas wyszedł i trzeba było mu pogratulować.
W tym meczu drużyna zmarnowała z 5-6 bramkowych sytuacji, które powinna wykorzystać.
To prawda. Już do przerwy mieliśmy 2-3 bardzo dobre sytuacje już w pierwszej połowie. Naprawdę dużo nie brakowało, byśmy zdołali wyrównać lub zdobyć kontaktową bramkę przed przerwą, a wtedy druga połowa wyglądałaby inaczej. Przy stracie dwóch bramek podejmowaliśmy coraz więcej ryzyka i naturalnie goście nas kontrowali. Piłka nie chciała wpaść, ale i my nie byliśmy sobą. Brakowało normalnej energii. Gdybyśmy strzelili tę pierwszą bramkę to publika poniosłaby nas do lepszego wyniku końcowego.
Tylko dyspozycja dnia decydowała?
Powiem tak: generalnie drużyna nie jest przyzwyczajona w ostatnich latach, by grać mecze co 3-4 dni w Polsce i w Europie. Wiadomo, że kiedyś mogło się to odbić. I trafiliśmy na taki dzień w meczu z Radomiakiem. Psychicznie i fizyczne nie byliśmy w stanie się podnieść. Ale Radomiak też pokazał sporą klasę. Dobrze, że szybko mamy kolejną okazję do pokazania większej jakości.
Tyle, że przeciwnik dużo trudniejszy, bo Gent u siebie zagrał o klasę lepiej.
Nie zmienia to naszej sytuacji. Już poznaliśmy przeciwnika, wiemy, co nas czeka, ale naszym celem będzie pozytywny rezultat.
Jesteście w stanie zagrać tak dobry mecz jak w pierwszym kwadransie po przerwie w Gandawie?
To zawsze jest pytanie: na ile ci pozwoli przeciwnik. Wiadomo, że w polskiej ekstraklasie my staramy się narzucać swoje warunki gry. Czasami nam to lepiej wychodzi, a jak jest słabszy dzień to są problemy. Są takie fazy, że gorzej idzie, a część zawodników zaczyna za dużo negatywnie myśleć. Przed rewanżem trzeba się psychicznie podnieść i nie ma co patrzeć do tyłu. Cieszę się, że mamy wsparcie kibiców, ale wiemy, że ich cierpliwość nie będzie trwała na wieki. Wspólnie możemy więcej, spróbujemy z ich pomocą wydostać się z trudniejszego okresu.
Rozmawiał Jakub Lisowski
Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?