Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alarmowe misje NATO nad Bałtykiem. Do tych incydentów musimy przywyknąć

Kilka dni temu włoscy lotnicy przechwycili rosyjski samolot IŁ-20, który nie odpowiadał na żądanie identyfikacji. To jeden z wielu incydentów w ostatnich miesiącach
Kilka dni temu włoscy lotnicy przechwycili rosyjski samolot IŁ-20, który nie odpowiadał na żądanie identyfikacji. To jeden z wielu incydentów w ostatnich miesiącach NATO Air Command
Myśliwce NATO regularnie przechwytują rosyjskie samoloty wojskowe nad Bałtykiem. Podobne incydenty będą się powtarzać. - To część powietrzno-morskiej gry prowokowanej przez Rosję, do której musimy się przyzwyczaić - twierdzą eksperci.

Od początku roku tylko z bazy w Malborku samoloty włoskich sił powietrznych podrywały się dziesięć razy do alarmowych lotów. Pełniące na Pomorzu dyżur maszyny w ramach sojuszniczej misji NATO Air Policing przechwytywały wykryte nad Bałtykiem rosyjskie samoloty wojskowe.

Alarmowe misje NATO nad Bałtykiem

W ostatnich tygodniach włoskie Eurofightery przechwyciły nad Bałtykiem rosyjskie wojskowe samoloty szpiegowskie Ił-20. Do podobnych incydentów doszło na przełomie marca i kwietnia dwukrotnie. Od początku roku natowscy piloci stacjonujący na Pomorzu uczestniczyli w ponad dziesięciu misjach tego typu.

Schemat incydentów był do siebie podobny i stanowi utarty schemat wykorzystywany przez rosyjskie lotnictwo. Rosyjskie maszyny pojawiają się nad Bałtykiem, z wyłączonymi transponderami - czyli urządzeniami umożliwiającymi identyfikację. Rosjanie latają na kursie wskazującym na zbliżanie się do morskiej granicy RP (ale też innych państw Sojuszu w regionie), a piloci nie reagują na próby nawiązania kontaktu radiowego. Po poderwaniu pary dyżurnych myśliwców NATO (w bazie w Malborku na Pomorzu misje takie realizowali zmieniający się rotacyjnie piloci sił włoskich, holenderskich czy belgijskich), maszyny NATO przechwytują maszyny rosyjskie, które następnie oddalają się od granic morskich RP.

Bardzo podobne incydenty, z jeszcze większym natężeniem, mają miejsce na terenie państw bałtyckich, w Litwie, Łotwie i Estonii. Tu dyżury w ramach Air Policing pełnią m.in. polscy piloci (zmieniają się z kolegami z Hiszpanii i Portugalii).

- Wywoływane przez Rosjan incydenty powietrzne czy morskie są problemem, z którym musimy sobie radzić. Musimy się przyzwyczaić do tego, że takie zdarzenia będą miały miejsce, że to będzie z reguły pozorowany atak na obiekt czy to powietrzny, okręt czy instalację morską lub próby naruszenia granic czy szpiegowania. I robić po prostu swoje - mówił niedawno prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, znawca wschodniej polityki i strategii militarnej.

Schemat rosyjskich prowokacji jest znany. Rosyjskie samoloty bojowe lub szpiegowskie dokonują przelotów w pobliżu morskich lub lądowych granic państw Sojuszu, najczęściej z wyłączonymi transponderami - czyli urządzeniami umożliwiającymi identyfikację. Piloci nie odpowiadają również na próby kontaktu radiowego. W takim wypadku podrywane są dyżurne pary natowskich maszyn bojowych, stacjonujące w bazie w Malborku na Pomorzu, które następnie przechwytują intruzów. Zazwyczaj polega to na demonstracji siły, równoległego lotu do rosyjskich maszyn, zmuszeniu ich do oddalenia się od granic NATO.

Rosjanie mają jednak i więcej metod prowokacji - to np. bliskie przeloty wokół natowskich okrętów. Jesienią 2021 r. głośnym echem odbił się bliski przelot pary samolotów szturmowych wokół platform Petrobalticu. Z kolei wiosną ubiegłego roku Rosjanie staranowali nad Morzem Czarnym, w międzynarodowej przestrzeni powietrznej amerykańskiego drona obserwacyjnego. W tym samym czasie doszło do jeszcze groźniejszego incydentu - rosyjskie myśliwce uszkodziły pełniącą nad Morzem Czarnym misję Fronteksu, maszynę polskiej Straży Granicznej z Gdańska. Do tego incydentu również doszło w przestrzeni międzynarodowej.

Prowokowane przez rosyjskie siły powietrzne incydenty nad Bałtykiem są jednym z przejawów rosnącego napięcia między mającym imperialne ambicje Kremlem a państwami wschodniej flanki NATO. Ich liczba rośnie. W roku 2014 nad Bałtykiem, kiedy incydentów było około 10, tyle samo, co od początku roku, tylko w obszarze działania misji natowskich z bazy w Malborku. Znacznie więcej roboty mają piloci Sojuszu stacjonujący w państwach bałtyckich (zmianę pełnią teraz Hiszpanie i Portugalczycy, wcześniej Polacy).

"Musimy się do tego przyzwyczaić"

- Rosjanie chcą pokazać, że są groźni i powinniśmy sobie przypomnieć, że takich incydentów było, jest i będzie co niemiara. W czasach zimnej wojny był to standard w wykonaniu przedstawicieli sił lotniczych czy marynarki wojennej ZSRR wobec maszyn NATO. Wtedy to Polski nie dotyczyło. Dziś jest inaczej. Musimy się przyzwyczaić do tego, że takie zdarzenia będą miały miejsce, że to będzie z reguły pozorowany atak na obiekt czy to powietrzny, okręt czy instalację morską. Szwedzi się już do tego przyzwyczaili. Brytyjczycy też - podkreśla prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, ekspert stosunków międzynarodowych i konfliktów zbrojnych.

Nowym, rosyjskim instrumentem w działaniach „poniżej progu wojny” jest zakłócanie sygnału GPS, m.in. w basenie Morza Bałtyckiego. Źródłem owych zakłóceń mają być systemy walki radioelektronicznej rozmieszczone na terenie baz w Obwodzie Królewieckim.

Zakłócenia o wielkim zasięgu wystąpiły w połowie grudnia ub. roku, na początku stycznia tego roku. Według wyliczeń, w ich trakcie problemy z nawigacyjnym systemem GPS zgłaszało od 15 do 20 proc. załóg samolotów znajdujących się na tym obszarze. Problemy tego typu trwają od tamtego czasu niemal nieustannie.

Satelitarny sygnał GPS może zostać zagłuszony, zniekształcony za pomocą tzw. jammerów. Moduły takie emitują na odpowiednich częstotliwościach sygnał, który blokuje GPS.

Wystarczy sygnał o mocy 2 watów, by zagłuszyć system pozycjonowania w promieniu kilku metrów, co wystarcza do zakłócenia pracy np. cywilnych urządzeń nawigacyjnych, wykorzystywanych np. przez kierowców. Co zrozumiałe, blokowanie GPS na wielkim obszarze, w jakim odnotowano zakłócenia, wymaga o wiele silniejszego sygnału - wręcz dziesiątek megawatów.
Jak podkreślają eksperci, o ile dla jednostek wojskowych zakłócenia tego typu nie powinny być groźne, to dla lotnictwa cywilnego czy cywilnej żeglugi pewien problem mogą stanowić.

Air policing

Misje air policing to stały nadzór nad granicami państw NATO oraz wykrywania i reagowania na przypadki ich naruszenia. Rotacyjnie ich obsadę pełnią reprezentanci poszczególnych państw sojuszu. W bazie w Malborku stacjonują obecnie siły włoskiej Aeronautica Militare z maszynami typu Eurofighter. Wcześniej Włosi mieli do dyspozycji nowoczesne F-35. W Malborku służą także siły holenderskie czy belgijskie na F-16. Polscy piloci dozorują przestrzeń powietrzną państw bałtyckich w ramach air policing. Misja ta jest realizowana stale - dyżury odbywają się w systemie 24/7.

- Najważniejsze jest to, by robić dalej swoje. Po prostu nie dać się zastraszyć Rosjanom i podjąć próbę zbudowania systemu reakcji na prowokowane przez nich incydenty. Prowadzić działania dyplomatyczne przy każdym tego typu zdarzeniu. W wymiarze militarnym przygotować siły szybkiego reagowania, uruchamiać dyżurne patrole bojowe. Należy przygotować załogi samolotów na rosyjskie nękania, utrudnianie lotów, zresztą takie procedury szkoleniowe istnieją i każdy pilot, m.in. samolotów rozpoznawczych i transportowych, musi się ich nauczyć. Takie przygotowania powinny mieć też miejsce wśród załóg okrętów wojennych i Straży Granicznej, bo wobec takich jednostek Rosjanie też będą prowokować incydenty - podkreśla prof. Mickiewicz. - Reakcje sił NATO na takie prowokacje oceniam wysoko. Do rosyjskich działań trzeba podchodzić umiejętnie - reagować w sposób wyważony, pokazując, że możecie sobie różne rzeczy robić, prowokować nas, a my i tak wiemy, jak się zachować.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Alarmowe misje NATO nad Bałtykiem. Do tych incydentów musimy przywyknąć - Dziennik Bałtycki

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński