MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Szeremeta. Współpracuje z największymi polskimi gwiazdami, teraz chce inspirować kobiety do działania

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Foto: Natalia Sobotka, MUA: Agnieszka Szeremeta, Hair: Karolina Gajda, Moto: Doctor Classic
Wizażystka gwiazd to hasło, z którym jest najczęściej kojarzona. Nic dziwnego, Agnieszka Szeremeta współpracuje z największymi polskimi gwiazdami. Lata działalności dały jej też status prawdziwej bizneswoman. Z niesłychaną gracją porusza się po świecie przedsiębiorców zdominowanym przez mężczyzn i skomplikowanych algorytmach Internetu. Jednak to, na czym dziś zależy jej najbardziej, to inspirowanie kobiet, zachęcanie ich do działania i rozwoju. Jak mówi - sama nie musi już nic nikomu udowadniać.

Specjalne podziękowania dla Doctor Classic, rodzinnej firmy z Lubiszyna pod Szczecinem, specjalizującej się w kompleksowej renowacji oraz sprzedaży pojazdów historycznych Porsche, Mercedes i Ferrari. Więcej na temat firmy na www.doctorclassic.eu oraz FB:@doctorclassic.carrenovation, IG: @doctorclassic.eu

ZOBACZ TEŻ:

To już prawie 20 lat, odkąd zajmujesz się makijażem. To brzmi dumnie, ale jednocześnie - czy tak już zostanie?

Agnieszka Szeremeta: - Kocham makijaż. Moja praca jest dla mnie największą pasją, ale nie wyobrażam sobie do końca życia być makijażystką. Uważam, że człowiek powinien próbować różnych rzeczy i nie ustawać w rozwoju. Dlatego od pewnego czasu prowadzę drugi biznes. Również związany z branżą beauty, ale oparty na idei networkingu - w dużym uproszczeniu na budowie zespołu i sprzedaży kosmetyków. Moim ogromnym marzeniem, które mam nadzieję spełnić już w przyszłym roku, jest też założenie fundacji pomagającej kobietom w trudnych sytuacjach życiowych, odzyskać niezależność finansową i pewność siebie.

Przyznam, że spodziewałam się innej odpowiedzi (uśmiech). Myślałam, że powiesz mi o poszerzeniu lekcji makijażu o kanał na Youtubie, który niedawno założyłaś.

- Lubię zaskakiwać (śmiech). Ale mówiąc zupełnie szczerze, trzeba stwarzać sobie nowe perspektywy. Youtube również do nich należy. Mój kanał dopiero raczkuje. Nie będę udawała, że po nagraniu kilku odcinków stałam się gwiazdą. Zdecydowałam się uruchomić wirtualne Creo Academy, żeby dotrzeć do osób, którym pomysł na związanie się z makijażem zaczyna kiełkować w głowie. Zależy mi też na kobietach, które chciałyby poznać makijażowe triki, ale z różnych względów nie mogą sobie pozwolić na profesjonalny kurs lub lekcję dla siebie. Youtube to wspaniałe narzędzie - bezpłatne i dostępne dla wszystkich.

Jak twoi bliscy zareagowali na wieść, że teraz będziesz youtuberką?

- Moi chłopcy przestraszyli się i od razu zapytali – mama, czy to na pewno dobry pomysł? (śmiech) Na szczęście z odcinka na odcinek zdobywam więcej ich zaufania. Ostatnio powiedzieli mi, że - nawet jest okej, chyba się nie skompromituję (śmiech). Ale mimo tak znaczącego uznania ze strony moich synów, youtuberka to dla mnie wciąż duże słowo (uśmiech). Przede mną wiele pracy.

ZOBACZ TEŻ:

Twoje filmy są nastawione przede wszystkim na edukację, ale zauważyłam też, że niektóre przełamują pewne tabu. Występujesz bez makijażu, otwarcie opowiadasz o zabiegach medycyny estetycznej, z których korzystasz. Dlaczego się na to zdecydowałaś?

- Lubię siebie bez makijażu. To nie tak, że budzę się, patrzę w lustro i zastanawiam się - kim jest ta kobieta? (śmiech) Nie mam z tym problemu. Ale to prawda, dla wielu kobiet wyjście z domu bez makijażu jest dużym stresem, a przynajmniej dyskomfortem. Panie, które odwiedzają moje studio, często się do tego przyznają. Są też kobiety, które w ogóle powstrzymują się od zapisania na makijaż, ponieważ nie mają idealnej skóry. Klientki zaznaczają wręcz, że nie mają takiej cery jak gwiazdy. Starają się wytłumaczyć swój wygląd. Tylko że wcale nie powinny tego robić i nie powinny czuć, że muszą to robić. Każda kobieta jest piękna, każda ma swoją unikatową urodę. Różnorodność jest wspaniała. Duże oczy, małe oczy, wąskie usta, pełne usta, piegi czy ich brak - to wszystko daje ogromne możliwości popisu dla specjalisty od wizerunku. I nawet jeśli cera nie jest idealna, bo występują na niej niedoskonałości, blizny, przebarwienia czy alergie, to nadal jest w porządku. Technologia kosmetyków jest tak mocno posunięta do przodu, że wybierając odpowiednie produkty, jesteśmy w stanie poradzić sobie praktycznie ze wszystkim. Niestety, pokutują tu stereotypy, które nasze społeczeństwo wypracowało przez lata. Kobieta musi być idealna - tylko co to właściwie znaczy?

Wysoka, szczupła, duże oczy, pełne usta, do tego dobrze ubrana - showbiznes stworzył nam ten ideał. Sądzisz, że można go odczarować? Sama pracujesz w tym świecie.

- Pracuję z osobami popularnymi. Ich zawód wymaga od nich, by podążały za oczekiwaniami odbiorców. Tylko nie możemy mylić oczekiwań ze stereotypami. Spójrz, jak ten kanon się zmienia. Jeszcze 20 lat temu nie do pomyślenia było, aby na wybiegu pojawiła się modelka nosząca odzież w innym rozmiarze niż amerykańskie 0. Dziś wstydem dla marki jest promowanie jedynie takich dziewczyn. Jeszcze 10 lat temu w reklamach środków czystości występowały wyłącznie kobiety. Dziś nie ma już na to przyzwolenia. Jeszcze 5 lat temu nie do pomyślenia było, aby w reklamach pojawiały się pary jednopłciowe i choć dziś wciąż wiele osób nie potrafi tego zaakceptować, to wierzę, że za następne 5 lat będzie to coś zupełnie normalnego. Świat wciąż się zmienia. To ważne, żeby za nim nadążać, pod warunkiem, że nie zatraci się w tym siebie. Więc tak myślę, że ten ideał w końcu się zmieni.

A co z zabiegami medycyny estetycznej? W jednym z filmów opowiadasz, jak ukryć makijażem siniaki po ostrzykiwaniu twarzy. To brzmi jak przynęta na hejterów.

- Nigdy nie ukrywałam tego, że korzystam z zabiegów medycyny estetycznej. Czasem żartuję, że w Polsce to legalne (uśmiech). Nie wstydzę się tego. Wszystko jest dla ludzi, tylko w odpowiednich ilościach. Robię to, bo pomaga mi to w osiągnięciu wizerunku, który sobie założyłam, z którym czuję się dobrze. Ale absolutnie to nie oznacza, że wymagam tego od innych. Dla jednego zmarszczki są zmorą, dla drugiego pamiątką. Akceptuję oba podejścia. Wiele osób wstydzi się otwarcie rozmawiać o zabiegach. Wolą je trzymać w tajemnicy. Szkoda, bo są przypadki, w których zamiast igły, wystarczyłby pędzel (uśmiech). Są niedoskonałości, które bardzo ładnie można zatuszować czy oswoić z pomocą makijażu. To prawda, niedawno w sieci pojawił się mój film, w którym wyjaśniam, jak zamaskować siniaki po zabiegach. Wiele osób nie wie, jak sobie z nimi radzić i zamiast sięgnąć po podkład i paletę do kamuflażu, zamykają się na kilka dni w domu.

Ten rodzaj pewności to coś, co miałaś w sobie zawsze czy coś co udało ci się wypracować? Jakby nie patrzeć, jesteś kobietą przedsiębiorczą, a świat biznesu wciąż jest zdominowany przez mężczyzn.

- Kobiety, niestety, nadal muszą wkładać więcej energii niż mężczyźni, by zdobyć swoje. Oczywiście to nie tak, że nadal tkwimy w XIX wieku, ale uważam, że jest wiele do zrobienia w tym temacie. Z natury jestem ciepłą i może nawet trochę nieśmiałą osobą. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z rynkiem i własną firmą, mierzyłam się z wieloma sytuacjami, gdy trudno mi było zebrać się na odwagę, aby upomnieć się o swoje czy nie zgodzić z drugą stroną. W rezultacie odpuszczałam lub przyjmowałam niewygodne warunki współpracy. Dziś nauczyłam się, że tak nie można. I nie zrozum mnie źle, nie wyzbyłam się swojej natury, nie uważam też, aby styl pracy po trupach do celu był właściwy. Po prostu uważam, że kobieta prowadząca biznes nie może bać się pokazać swojej siły. Musi umieć wyznaczyć granice, wokół których się porusza i wokół których inni się poruszają.
Niestety, w naszym społeczeństwie nadal żywe jest przekonanie, że to mężczyzna ma ostatnie słowo, a kobieta podczas spotkań wymaga komplementowania zamiast rzeczowości.

To samo dzieje się w sieci. Panowie często pozwalają sobie na niestosowne zaczepki, bez względu na to, czego dana publikacja dotyczy. Jak sobie radzisz z takimi sytuacjami? Bo o to, że takie mają miejsce, chyba nie muszę pytać.

- Obecność w sieci jest dziś konieczna dla rozwoju marki. Komunikując się za pośrednictwem mediów społecznościowych, staram się zachowywać pełen profesjonalizm. Moim celem jest przybliżanie kobietom zawodu wizażystki. Choć nie zamykam się też na mężczyzn, którzy coraz śmielej wkraczają w ten zawód. Regularnie publikuję zdjęcia make-upów, ujęcia przedstawiające kulisy mojej pracy, staram się prezentować również siebie. Darzę olbrzymim szacunkiem osoby, które mnie obserwują. Wierzę, że zdecydowały się na to, ponieważ cenią to, co robię, a może nawet chcą robić to samo. Dlatego też staram się przekazywać w moich publikacjach tyle wiedzy i inspiracji, ile zdołam. Ale masz rację, obecność w sieci kryje w sobie wiele pułapek. I tu znów wracamy do kwestii wyznaczania granic. Moje profile w mediach społecznościowych mają charakter biznesowy. Nie są to prywatne profile. Nie założyłam ich po to, aby wyciągnąć komplementy dotyczące mojego wyglądu, a już na pewno nie po to, by zbierać i przyjmować zaproszenia na kawę lub drinka od nieznajomych. Chętnie odpowiem na wszystkie pytania dotyczące makijażu, kosmetyków czy stylizacji. Nie mam też nic przeciwko konstruktywnej krytyce. Nowe zawodowe relacje są również mile widziane. To, czemu jestem przeciwna, to zaczepki, tzw. komplementy, które bardziej niż miłym słowem są utrwaleniem stereotypowego spojrzenia na kobiety. Nie ma we mnie też przyzwolenia na hejt. Ukrycie się za ekranem komputera lub smartfonu nie daje prawa do ranienia innych ludzi.

Pojawia nam się tu kwestia wizerunku. Nie masz takiego poczucia, że z jednej strony kreacja, którą stworzyłaś, onieśmiela, ale z drugiej „zachęca” to takich zaczepek?

- Jestem na takim etapie, że nie muszę nic nikomu udowadniać. Wizerunek i świadomość tego wizerunku jest bardzo ważna. Wpływa na niego nie tylko to, jak wyglądamy, ale też to, jak się czujemy, zachowujemy, mówimy… Tego chciałabym uczyć inne kobiety. Moja postawa nie jest i nigdy nie była prowokacyjna. Profesjonalizm to słowo, które prowadzi mnie przez życie zawodowe. Ale rozumiem, co masz na myśli. Osoby, z którymi się spotykam, szczególnie po raz pierwszy, które wiedzą, z kim współpracuję, odczuwają rodzaj niepewności. Boją się oceny i równocześnie chcą czuć się dobrze. W końcu pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Oczywiście są też tacy, którzy, tak jak mówisz - widząc elegancką kobietę, nie mogą się powstrzymać i muszą coś powiedzieć. To, co powiedzą, to już tylko i wyłącznie świadectwo charakteru lub jego braku.

Jak wytrzymujesz presję, która wytwarza się wokół ciebie? Kryształy, medytacja czy zwykła kąpiel?

- Od zawsze jestem osobą mocno uduchowioną. Więc trafiłaś - kryształy i medytacja mi pomagają (uśmiech). Wierzę, że wszystko, co nas otacza, ma swoją energię i oddziałuje na nas w różny sposób. W ostatnim czasie mocno skupiam się na rozwoju duchowym. Zaczęłam medytować i słuchać mantr. Doskonale mnie to wycisza. Pozwala znaleźć czas tylko dla siebie. Planuję też zacząć uprawiać jogę, ale wciąż jeszcze szukam w sobie odpowiedniej motywacji, bo musiałabym zacząć wstawać wcześniej (śmiech). Nie łączę układu planet z pracą, ale szanuję osoby, które w ten sposób działają. Nie wiem, czy w przyszłości przejdę się po żarzących się skałach wulkanicznych, ale wiem, że czasem dobrze jest zrzucić buty i nieco się uziemić w ogrodzie.

Ale to chyba nie to napędza cię do działania? Skąd czerpiesz tyle siły?

- Wychowałam się w niewielkiej miejscowości, a w zasadzie w lesie (śmiech). Śmieję się, bo wiem, jak to brzmi, ale to prawda. Mieszkaliśmy w leśniczówce. Dorastałam z dwoma braćmi. Mama wychowywała nas sama. Nie byliśmy zamożną rodziną. Doskonale pamiętam, jak to jest wyczekiwać autobusu na przystanku czy iść kilometry na spotkanie z koleżankami. To wszystko nauczyło mnie ogromnej pokory, ale równocześnie dało mi moc, z której dziś potrafię czerpać całymi garściami, by spełniać marzenia.

Agnieszka Szeremeta. Współpracuje z największymi polskimi gw...

Bądź na bieżąco i obserwuj:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński